Kilkanaście polskich miast chce zakazać handlu w niedzielę. Samorządowcy z Radomia i Zgierza już wygrali bitwę. Ale nie wojnę – zapowiadają wielkie sieci handlowe, które zatrudniły armię prawników. Pytanie: kto i czego może dziś handlowcom zabronić?
Radni ze Zgierza (woj. łódzkie) uchwalili, że od 1 sierpnia zakazują handlu w niedzielę. Tyle że nie wszystkim. Zakaz dotyczy supermarketów o powierzchni powyżej 300 m. kw. Jest ich w mieście sześć. Nie będą mogły sprzedawać w sobotni wieczór i przez całą niedzielę. – Mamy w gminie 700 małych sklepów. W przeciwieństwie do zachodnich sieci, właściciele u nas płacą podatki. Chcemy ich w ten sposób wspierać – mówi Marek Matuszewski, szef rady miasta (z klubu niezależnych, kojarzony z prawicą). Problem w tym, że takie rozwiązanie narusza polskie prawo – w sumie kilka ustaw, z konstytucją włącznie. Dlatego uchwałę ze Zgierza uchylił wojewoda łódzki. Nowe prawo nie wejdzie w życie od 1 sierpnia. Radni postanowili jednak twardo obstawać przy swoim. Spór rozstrzygnie wojewódzki sąd administracyjny.
Niedzielny handel chcą też ograniczyć samorządy w innych miastach, m.in. w Szczecinie, Toruniu, Zielonej Górze, Poznaniu, Elblągu, Bydgoszczy, Słupsku, Częstochowie, Lublinie i w Białymstoku. W miejscowości Szczucin koło Tarnowa wójt zakazał rolnikom niedzielnego handlu na miejscowym targowisku. A to pewnie nie koniec.
Ideę w teren rzuciła Komisja Krajowa Solidarności, która od dawna ma na pieńku z hipermarketami – wytyka im wykorzystywanie pracowników i blokowanie powstawania zakładowych związków zawodowych. Plan podchwycili radni związani z ugrupowaniami prawicowymi – głównie z Prawa i Sprawiedliwości oraz Ligi Polskich Rodzin. Uważają, że niedziela jest dla Boga i rodziny, a nie do robienia zakupów. Wizja zakazu poważnie niepokoi zarządy wielkich sieci handlowych, a czasem i właścicieli mniejszych firm. Wszyscy czekają na decyzję sądu w sprawie zgierskiej. W grę wchodzą miejsca pracy, wygoda klientów i naprawdę duże pieniądze.
Prawnicy nie mają wątpliwości – zakazać niedzielnej pracy tylko dużym sklepom będzie bardzo trudno. – W obecnym stanie prawnym nie widzę takiej możliwości – mówi Remigiusz Kaszubski, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem uchwała radnych ze Zgierza narusza konstytucyjną zasadę równości traktowania przedsiębiorców. Wątpliwości ma też Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – To byłoby ograniczanie prawa własności i reguł wolnej konkurencji – mówi Ewa Kubis, wiceprezes Urzędu.
Z kolei radni z Radomia opracowali swą uchwałę tak, aby wojewoda nie znalazł podstaw do jej uchylenia. Andrzej Langowski z Rady Miasta (wszedł do niej z listy Prawego Radomia, obecnie niezrzeszony) jest z siebie zadowolony. To właśnie on przekonywał, że warto wprowadzić ograniczenia handlu w niedzielę dla wszystkich. – Nie kierowałem się względami religijnymi. Nie lobbowali mnie drobni kupcy. Chodziło mi jedynie o dobro pracowników sklepu, którzy zmuszani są do pracy w weekendy, a przecież to jedyny czas, kiedy mogą przebywać z rodzinami – mówi Langowski. Projekt przeszedł stosunkiem głosów 16:4. Przeciw głosowali tylko radni kojarzeni z SLD. Uchwała prawdopodobnie wejdzie w życie 15 sierpnia. Po tym dniu wszystkie punkty handlowe w Radomiu mogą być czynne całą dobę od poniedziałku do soboty. W niedziele i święta bez ograniczeń pracować będą mogły jedynie stacje benzynowe i apteki. Pozostali uchylą drzwi tylko na trzy godziny – od 11 do 14.