Ferma, na której było cztery tysiące młodych kur, spłonęła wczoraj w Pniewie (gm. Gryfino). Sprawna akcja strażaków uratowała przylegający do kurnika dom i drugie skrzydło budynku gospodarczego. Właściciel jest przekonany, że było to podpalenie.
– O wpół do pierwszej w nocy usłyszałem hałas w kurniku. Myślałem, że to może szczur, więc poszedłem zobaczyć – opowiada Mieczysław Aniśko, właściciel kurzej fermy. – Zobaczyłem, że wszystko się pali. Nie mogłem otworzyć drzwi. Wszystkie kury się zaczadziły.
Kilka minut później na miejsce dotarła straż pożarna. W akcji brało udział
jedenaście wozów gaśniczych z północnej części powiatu
gryfińskiego.
– Kurnik zbudowany był w latach
siedemdziesiątych z łatwopalnych materiałów i nie spełniał elementarnych zasad
bezpieczeństwa pożarowego – mówi Bronisław Tessar, komendant Komendy
Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gryfinie. – To największa akcja
gaśnicza, jaką prowadziliśmy od kilkunastu lat.
Z
mieszkania wyniesiono wszystkie sprzęty i większość mebli. Od pożaru przewróciła
się frontowa ściana kurnika. Pozostałe nadają się do wyburzenia. Spłonęło cztery
tysiące kilkunastotygodniowych kur. Właściciel ocenia swoje straty na około
400-500 tysięcy złotych. – Jak widziałem płonące drzwi, to byłem
przekonany, że było to podpalenie – twierdzi Mieczysław
Aniśko.
– Z zeznań i oględzin wynika, że pożar rozpoczął
się od strony lasu i drogi – mówi Jacek Rudziński, zastępca komendanta
KPPSP w Gryfinie.
Policja prowadzi dochodzenie w tej
sprawie.