O powołanie Agencji Bezpieczeństwa Żywności zaapelował w poniedziałek do rządu w imieniu SLD poseł Cezary Olejniczak. Jego zdaniem za potrzebą powołania takiej agencji przemawia m.in. wykrycie koniny w mięsie oznaczonym jako wołowe.
"Jako SLD domagamy się, aby ta instytucja w końcu powstała. Jeśli w najbliższych miesiącach nie powstanie, to może być tak, że polska żywność będzie eliminowana z rynków, przede wszystkim zachodnich" - mówił polityk Sojuszu na konferencji prasowej.
Według Olejniczaka rząd Donalda Tuska zapowiadał powołanie takiej instytucji jeszcze w pierwszej kadencji. Miała ona powstać z połączenia Inspekcji Weterynaryjnej, Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Państwowej Inspekcji Handlowej i części Państwowej Inspekcji Sanitarnej - wskazał Olejniczak.
Uważa ponadto, że premier powinien zwrócić uwagę resortom rolnictwa i zdrowia, w których gestii znajdują się wymienione inspektoraty. Według SLD to bowiem przede wszystkim ministerstwo zdrowia, któremu podlega Państwowa Inspekcja Sanitarna, nie chce podzielić się swoimi kompetencjami, tak aby część z nich przekazać Agencji Bezpieczeństwa Żywności.
Od piątku w Polsce trwają kontrole zlecone przez Komisję Europejską. Mają one na celu ustalenie skali obecności koniny w mięsie wołowym. Komisja zaleciła przeprowadzenie testów przetworzonych produktów mięsnych, w tym badania DNA na obecność koniny w wyrobach oznakowanych jako wołowe. Skontrolowane ma zostać także mięso końskie przeznaczone do spożycia, w celu wykazania w nim ewentualnej obecności fenylobutazonu. Fenylobutazon to lek weterynaryjny, przeciwzapalny, stosowany w hodowli koni sportowych, groźny dla zdrowia ludzi i dlatego zakazany w hodowli zwierząt, których mięso ma trafić do konsumpcji.
Minister rolnictwa Stanisław Kalemba deklarował w ubiegłym tygodniu, że jest spokojny o polską żywność, bo "ona się świetnie obroni". "Afera z koniną w mięsie wołowym to nie jest afera polska. Proszę nie ujmować sprawy koniny w wymiarze tylko polskim, bo ona ma charakter o zasięgu europejskim i ponad" - podkreślił.
Kalemba dodał, że wyjaśnienie - skąd się wzięła konina w mięsie wołowym i czy była dodawana w Polsce, czy za granicą - należy m.in. do prokuratury i Europolu. "Musi być odpowiedzialność firm, które fałszują żywność, w skali międzynarodowej. Być może, że część tego biznesu przerzuciła się z narkotyków na biznes żywności i dlatego tym (wyjaśnianiem) zajmuje się Europol" - dodał.
W środę Główny Inspektorat Weterynarii poinformował, że w mięsie pochodzącym z trzech zakładów, znajdujących się w województwach: mazowieckim, łódzkim i warmińsko-mazurskim, znaleziono końskie DNA. Jak mówił wtedy PAP główny lekarz weterynarii Janusz Związek, takie wyniki uzyskano po przebadaniu 121 próbek mięsa deklarowanego jako wołowe.
Skandal z końskim mięsem dodawanym do wołowiny wybuchł w styczniu w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Później koninę w wyrobach mięsnych, które nie powinny jej zawierać, znaleziono w wielu krajach europejskich.
8843110
1