Jak podał Dziennik Gazeta Prawna, od stycznia do sierpnia, według danych GUS, sprzedaż detaliczna zwiększyła się o 2,8 proc. Rok wcześniej był wzrost o 6,2 proc. Pogorszenie koniunktury nie pozostało bez wpływu na wyniki sieci spożywczych działających na polskim rynku. Przykładem może być Tesco, które wczoraj opublikowało wyniki za I półrocze. Sprzedaż grupy zwiększyła się wprawdzie o 2 proc. do 35,6 mld funtów, ale jest to zasługa przede wszystkim poprawy sytuacji w Wielkiej Brytanii. W Europie kontynentalnej, w tym Polsce, obroty spadają.
Dlatego, jak tłumaczy Ryszard Tomaszewski, prezes Tesco Polska, firma zdecydowała się na zmiany, które mają jej pomóc dostosować się do nowych warunków, a w II półroczu wrócić na ścieżkę wzrostu - podał "DGP".
Mowa przede wszystkim o wytoczeniu wojny dyskontom, głównie Biedronce. Jeszcze w pierwszych trzech miesiącach sieć należąca do portugalskiej firmy Jeronimo Martins notowała 20-proc. wzrost sprzedaży. Spowolnienie może wiązać się z tym, że Biedronka otworzyła niewielką część z zaplanowanych na ten rok nowych sklepów. W tym roku ma powstać w sumie 290 Biedronek.