Nawet o trzydzieści procent mogą być mniejsze tegoroczne zbiory jabłek. Z powodu suszy owoce są drobniejsze, więc nie uda się ich sprzedać na rynku detalicznym. Strat nie mają tylko Ci sadownicy, którzy nawadniali uprawy. Nie wszystkich jednak stać na systemy nawadniające.
Sadownicy już drugi rok z rzędu muszą walczyć, aby gospodarstwa nie przyniosły strat. Już sroga zima zniszczyła część sadów, ale to nie koniec.
Ratunkiem jest nawadnianie, ale stać na nie tylko największych sadowników. Tymczasem od kilku lat systematycznie pogłębia się susza hydrologiczna. I choć jej skutków nie widać na samych drzewach, część owoców nie dojrzewa wcale, a pozostałe są drobniejsze.
Za jabłka przemysłowe przetwórnie płacą 25-30 groszy za kilogram. Podczas, gdy za deserowe około złotówki. Taka cena i tak nie zapewnia sadownikom zysków, ponieważ wyprodukowanie kilograma jabłek deserowych kosztuje osiemdziesiąt groszy.
Dodatkowo na wielu plantacjach pojawił się parch jabłoni. Zaatakowane owoce tracą wartość handlową. Nie nadają się też do przechowywania.