KRUS nie jest systemem kapitałowym, a gromadzone tam składki nie przekładają się na wysokość emerytury - przekonywał w piątek minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Apelował, aby nie łączyć ze sobą kwestii emerytur w KRUS i w systemie powszechnym.Minister odniósł się w ten sposób do zapisu porozumienia koalicyjnego, zgodnie z którym w przypadku ubezpieczonych w KRUS skorzystanie z częściowej emerytury nie spowoduje obniżenia docelowej emerytury po osiągnięciu pełnego wieku emerytalnego.
Premier Donald Tusk informując w czwartek o porozumieniu PO-PSL mówił, że emerytury częściowe będą finansowane z kapitału emerytalnego.
Całościowa emerytura, po uzyskaniu wieku emerytalnego w 67. roku życia, będzie wypłacana z kapitału pomniejszonego o sumę wypłaconą wcześniej na świadczenie częściowe. Możliwość skorzystania z wcześniejszej emerytury częściowej będzie więc oznaczała niższe pełne świadczenie po osiągnięciu wieku emerytalnego.
W piśmie zawierającym warunki porozumienia koalicjantów jest zapis, który mówi, że "w przypadku ubezpieczonych w KRUS, skorzystanie z częściowej emerytury nie spowoduje obniżenia docelowej emerytury po osiągnięciu pełnego wieku emerytalnego".
Kosiniak-Kamysz powiedział w piątek w Sejmie dziennikarzom, że KRUS nie jest systemem kapitałowym, dlatego "ilość odprowadzanych składek później nie przekłada się na wartość emerytury". Przekonywał, że "te dwa systemy są od siebie różne".
Jak podał, wydłużenie o 7 lat pracy osób ubezpieczonych w systemie KRUS spowoduje wzrost ich emerytur o 3,5 proc., podczas gdy ubezpieczeni np. w systemie powszechnym mogą liczyć na wzrost nawet rzędu 70 proc.
"Ta emerytura (w KRUS) jest inaczej naliczana. To nie jest system kapitałowy, tam jest element systemu kapitałowego, ale w niewielkiej formule. To są dwa różne systemy i mieszanie ich ze sobą nie jest dobre, ponieważ musimy jeden i drugi rozpatrywać w inny sposób" - zaznaczył minister.
Kosiniak-Kamysz poinformował ponadto, że nie zmieniają się zasady przyznawania emerytur minimalnych. "Dzisiaj prawa do emerytury minimalnej nabiera kobieta, która ma 20 lat składkowych, mężczyzna - 25. W procesie wydłużania wieku emerytalnego ten staż ubezpieczeniowy będzie zrównywany do 25 lat i każdy, kto osiągnie ustawowy wiek emerytalny będzie miał prawo do emerytury minimalnej" - mówił minister.
Dopytywany, czy rozwiązanie to nie będzie obowiązywało w ramach emerytur częściowych, Kosiniak-Kamysz odparł: "Starajmy się nie łączyć emerytury cząstkowej z emeryturą minimalną. To będą dwa różne pojęcia".
Minister podał też, że w projekcie ustawy emerytalnej nie ma zmian dotyczących okresu ochronnego. "Czyli (będzie) tak, jak teraz to obowiązuje - cztery lata przed ustawowym wiekiem emerytalnym. Ten okres czteroletni będzie kroczył razem z wydłużającym się wiekiem emerytalnym" - tłumaczył.
Kosiniak-Kamysz tłumaczył, że do stażu ubezpieczeniowego liczą się lata składkowe i nieskładkowe. Jak przypomniał, lata składkowe to jest każdy rodzaj umowy, od której odprowadzana jest składka na ubezpieczenie emerytalno-rentowe, czyli także umowy-zlecenie. Z kolei - wskazał - lata nieskładkowe to jest np. okres urlopów wychowawczych przed 1999 rokiem, czy okres studiów.
Pytany, jak będzie wyglądać kwestia naliczania składek w sytuacji, jeśli ktoś przechodząc na emeryturę częściową, jednocześnie będzie pracować, odpowiedział: "dopracowujemy te zapisy ustawowe".
Kosiniak-Kamysz dodał, że projekt nie będzie już wysyłany do ponownych konsultacji społecznych. "Podstawowe założenie (projektu-PAP), czyli zrównanie i wydłużenie wieku emerytalnego do 67. roku życia oraz elementy związane z dochodzeniem do tego wieku się nie zmieniły" - powiedział.
Na pytanie, czy nie warto byłoby przekazać do konsultacji ostatecznej wersji projektu, Kosiniak-Kamysz odparł: "Co to jest wersja ostateczna? Ta, którą przyjmuje rząd, czy ta, którą przyjmie parlament? Również w Sejmie ustawa może być modyfikowana"
9586226
1