Ponad 15 tysięcy ton dorszy i 35 tysięcy ton śledzi. Tyle w przyszłym roku wyniesie limit połowów na Bałtyku dla polskich rybaków. Mimo, że to więcej niż w 2005-tym, to dla naszego rybołówstwa zapowiada się ciężki okres.
Zwiększenie limitu dorszy o 2 tysiące ton rybaków oczywiście cieszy. Martwi natomiast zbyt rygorystyczna ochrona zasobów tych ryb, która jak mówi Ryszard Klimczak ze Stowarzyszenia Armatorów Rybackich, będzie nas mocno kosztowała.
Wszystko przez wydłużenie o dodatkowe 10% okresów ochronnych dorszy. W tym roku wynosiły one w zależności od strefy połowowej 2 i 3 miesiące.
- Zwiększyliśmy okres ochronny o 10%, z tym że ustaliliśmy, że dla Polski będą to dni, które wyznaczy Ministerstwo Rolnictwa. – powiedział Krzysztof Jurgiel Minister Rolnictwa
Kolejny powód rybackich narzekań to utrzymanie w przypadku połowu śledzi podziału Bałtyku na dwa obszary – wschodni i zachodni. Zdaniem rybaków taka decyzja pogłębi i tak ciężką już sytuacje małych jednostek połowowych.
- Dotyczy to Świnoujścia, Kołobrzegu i Darłowa. Ci rybacy praktycznie od października mają zakaz wchodzenia w część zachodnią Bałtyku na połowy śledzia. – poinformował Ryszard Klimczak
Natomiast tego lata nie zabraknie fląder. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom Unia zezwoliła na wprowadzenie rozwiązania, umożliwiającego ich łowienie w okresie letniego zakazu połowów dorszy.