Szef kółek rolniczych Władysław Serafin poinformował, że zawiadomił prokuraturę w sprawie tzw. taśm PSL. Jak powiedział, zawiadomienie dotyczy "upowszechniania w sposób niedozwolony" treści zarejestrowanych materiałów. Szef kółek rolniczych przyznał, że znane są mu okoliczności powstania nagrania, które "weszło w obieg publiczny".
Dla dobra sprawy nie będziemy rozmawiać z prokuratorem przez media - zastrzegł. Jego zdaniem w związku z tą sprawą powstała "bardzo kuriozalna sytuacja, która wręcz wzruszyła podstawami państwa".
- W tej sytuacji, która powstała złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Mam już umówione spotkanie z prokuratorem - powiedział Serafin. Zaznaczył, że będzie rozmawiał na temat nagrań dopiero po "wszystkich wyjaśnieniach w prokuraturze dotyczących tego perfidnego zdarzenia, dla którego potrzebna była jego twarz".
I zapewnił: - Oświadczam, że nikt za mną nie stał, nikt mnie nie inspirował, z nikim się nie układałem, dla nikogo nie pracowałem, bo mówienie w gazecie, że zamówiła u mnie Samoobrona, bo za trzy tygodnie jest rocznica śmierci Leppera. On z nieba nie ma ze mną kontaktu. W związku z tym, że pojawiają się różne rzeczy, że jestem człowiekiem Schetyny, Millera, 18 osób, czyli paranoja polityczna powstała, ilość improwizacji, anegtow i domniemań, analiz jest tak potrzebna, że to wszystko dementuję - dodał.
- Chciałem przeprosić kolegę Łukasika za to całe zdarzenie. Władku, trzymaj się, bo to nie jest wszystko takie łatwe i proste - oświadczył później. Stwierdził też, że jego zdaniem Marek Sawicki był najlepszym ministrem. - Polska wieś wymaga wielkiej opieki, wielkiej reformy, my to mówimy, tylko bardzo mało nas wszyscy słuchają - mówił i atakował media mówiąc, że te zajmują się problemami rolnictwa tylko gdy "koń na Gubałówce zdechnie" albo "jak jakieś taśmy, ktoś gdzieś zaimprowizuje".
Szef kółek rolniczych powiedział, że "ubolewa nad faktem, że minister Sawicki poniósł konsekwencje". - Minister Sawicki był najlepszym ministrem. Moja współpraca z nim była trudna, ale męska, ciężka. Mieliśmy bardzo ostrą wymianę zdań nieraz, ale Marek Sawicki był jedynym ministrem, który pytał: "Władek, pomóżcie mi, zróbmy jedno stanowisko".
Serafin zwracał uwagę na bardzo złą sytuację polskiego rolnictwa. - W związku z tym, że mamy w Polsce naprawdę trudne warunki pracy, moim i naszym obowiązkiem od ponad 30-40 lat jest o nich mówić i je reprezentować. Nie obawiam się niczego, co w tej sprawie jest mi znane i co jest mi wiadome. I chcę powiedzieć, że los i przyszłość polskiego rolnika jest najważniejszy - stwierdził.
- Trud polskiej ziemi jest pleciony rękami kółek rolniczych i kół gospodyń wiejskich. Ktoś, kto poddaje w wątpliwość naszą organizację nie ma racji - dodał później. Następnie oświadczył, że "mówienie, że Serafin nie reprezentuje nikogo, jest blefem medialno-politycznym". - Taśmy tylko pana interesują, a mnie interesuje los chłopów polskich i polskiej wsi, a pan by chciał tylko mieć oświadczenie z taśmy, zwinąć, wszystko obciąć, zrobić półgłówka z Serafina i donosiciela - zwrócił się do jednego z dziennikarzy.
Zarzucając mediom, że te nie pozwalały mu się wypowiadać, dodał: - Być może dzisiaj jest chwila prawdy i powiedzmy o tej prawdzie. To nie tak, że politycy i naukowcy będą pisać referaty, że na polskiej wsi jest dobrze.
7478525
1