- Polska liczy na to, że po podpisaniu umowy o wolnym handlu między Kanadą a UE handel żywnością między Polską a Kanadą wzrośnie. Warto skorzystać też z kanadyjskich pomysłów, takich jak promocja lokalnych rynków - powiedział PAP minister rolnictwa Marek Sawicki.Sawicki był we wtorek gościem "EU Day Celebration", Dnia Unii Europejskiej, zorganizowanego w Toronto przez Izbę Gospodarczą Unii Europejskiej. Umowa uławiająca handel między krajami UE w Kanadą ma, według planów, być podpisana w drugiej połowie 2011 r., podczas polskiej prezydencji.
Polska promuje na szerszą skalę swoje produkty spożywcze na branżowych międzynarodowych targach SIAL w Toronto, które zaczynają się w środę i potrwają do piątku (polskie ministerstwo rolnictwa jest jednym z wystawców). Sawicki zwrócił uwagę, że każdy producent z sektora rolno-spożywczego, sprawdzający możliwości wejścia na rynek kanadyjski, może zetknąć się w Kanadzie z barierami niespotykanymi na terenie Unii Europejskiej.
"Kanada stosuje wiele metod ochrony własnego rynku. Dotyczy to na przykład rynku zbożowego, na którym istnieje w Kanadzie obowiązek przeprowadzania transakcji handlowych przez jeden organizm. Ten przykład pokazuje odmienność kanadyjskiego systemu. Myślę, że wcale nie będzie łatwo dokończyć tę debatę o umowie o wolnym handlu" - powiedział Sawicki.
"Na pewno jednak ułatwi ona wymianę towarową. Na razie bilans wymiany handlowej produktów żywnościowych między Polską a Kanadą to margines, podczas gdy potencjały są znacznie większe. Nasi najwięksi partnerzy handlowi są w Unii Europejskiej. Przy tym niemało żywności sprzedajemy do Chin czy Stanów Zjednoczonych, więc dlaczego miałaby być pomijana Kanada" - powiedział Sawicki.
W Kanadzie bardzo silnie przekonuje się konsumentów do wybierania tych produktów, które pochodzą od lokalnych farmerów. "Sądzę, że takie wzorce, patriotyzmu produktowego, przyjmą się także w Polsce. Na takich zasadach chcemy odbudować w Polsce miejscowe rynki, targowiska, funkcjonujące codziennie. Z jednej strony wpisuje się to w dążenie do ograniczania emisji dwutlenku węgla, ale z drugiej strony targowiska to po prostu miejsce dla produktów przetworzonych z gospodarstw na terenie gminy, która w polskich warunkach jest właśnie lokalnym rynkiem" - powiedział Sawicki. Do tego powinny dochodzić rynki regionalne, a do nich - rolnictwo o charakterze wysokowydajnym, towarowym, z bardzo mocno skoncentrowanym przetwórstwem, żeby mogło konkurować także na rynkach światowych.
Kolejne możliwości współpracy między Polską a Kanadą oraz między Kanadą a UE Sawicki widzi w dziedzinie rybołówstwa, szczególnie w kontekście toczącej się obecnie debaty w UE na temat reformy wspólnej polityki rybackiej. "Myślę, że za mało mówi się i poświęca środków na akwakulturę chociażby w jeziorach. Przy niewielkim nakładzie finansowym można by połowy dalekomorskie zastąpić hodowlą ryb" - powiedział Sawicki.
W Kanadzie prowadzenie firmy, szczególnie niewielkiej, jest proste, ale obecnie zarówno rządy prowincji, jak i rząd federalny starają się zmniejszać bariery administracyjne dla prowadzenia biznesu. Sawicki podkreślił, że umowa ułatwiająca handel między Kanadą a UE nie powinna stać się przyczynkiem do komplikowania przepisów kanadyjskich. "Przestrzegam Kanadę przed korzystaniem z biurokratycznych wzorców unijnych" - dodał.
"Problem polega na tym, że w Europie, kiedy się zaczyna dyskutować o przepisach, nie ma woli do rzeczywistego upraszczania. Obecnie konflikt o zmianę Wspólnej Polityki Rolnej polega na tym, że Polska i inne państwa członkowskie proponują daleko idące uproszczenia. Oczywiście cała struktura urzędnicza w Brukseli, i nie tylko, przed tymi uproszczeniami się broni" - powiedział Sawicki.
W tym kontekście zaznaczył, że warto się chociażby przyglądać kanadyjskim czy szwedzkim rozwiązaniom, np. w zmianach polskiego systemu emerytalnego i rentowego, także dla rolników. Jednak i w tej dziedzinie - dodał - istnieje opór urzędników.
"Od kilku tygodni dyskutuję z ministrem finansów na temat rolników uzyskujących dochody poza rolnictwem, proponując pozostawienie ich w systemie KRUS, ale wprowadzając ryczałtowe składki od działalności rolniczej i składki od dochodów spoza rolnictwa, podobne jak w przypadku osób samozatrudnionych. W mojej ocenie co najmniej milion osób w Polsce mających gospodarstwa większość swoich dochodów czerpie z pracy pozarolniczej, ale oczywiście nie są zarejestrowani, nie płacą z tego tytułu żadnych podatków. Urzędnicy MF uważają, że taki system oznaczałby stratę 30 mln zł dla państwa. Są to jednak teoretyczne straty od przychodów, których i tak dzisiaj nie ma, bo ci ludzie pozostają w szarej strefie" - powiedział Sawicki. Jego zdaniem zmiany w KRUS nie będą możliwe wcześniej niż w 2014 r.
6734053
1