Samorządowcy chcą zabrać nauczycielom wakacje. Domagają się ograniczenia urlopów do 40 dni rocznie. Pomysł krytykują związki i opozycja - informuje "Gazeta Polska Codziennie".
Samorządy, które są organami prowadzącymi szkoły chcą też, aby pedagodzy przychodzili do pracy po miesiącu wakacji i np. pilnowali dzieci na półkoloniach organizowanych przez lokalne władze. Wszystko w ramach dotychczasowych etatów.
Samorządy wszędzie szukają pieniędzy, a teraz wymyśliły, jak oszczędzić na organizowaniu półkolonii - mówi szef nauczycielskiej Solidarności Ryszard Proksa. Jak podkreśla, związki na to się nie zgodzą.
Wiceszefowa sejmowej komisji edukacji Krystyna Łybacka (SLD) wskazuje, że urlopy nauczycielskie są związane z układem przerw w roku szkolnym i nie można ich dowolnie ograniczać. Również wiceszef tej komisji Sławomir Kłosowski (PiS) jest krytyczny: tego typu propozycje idą w złym kierunku. Jak ocenia, polska szkoła nie jest przygotowana, by organizować pracę na wzór innych instytucji czy firm.
Samorządowcy argumentują, że polscy nauczyciele mają najdłuższe urlopy w Europie. Ale jak podkreśla "GPC", jest odwrotnie, bo z 56 dniami wolnymi na rok są na przedostatnim miejscu w UE.