Samoobrona chce zmienić ustawę o swobodzie gospodarczej, aby powołać wraz "zaprzyjaźnionymi organizacjami" regionalne fundusze inwestycyjne. Wobec problemów z uzyskaniem na to zezwolenia Komisji Papierów Wartościowych i Giełd parlamentarzyści Samoobrony zabiegają o zniesienie tego obowiązku.
Leszek Bagiński, który doradza Samoobronie, tłumaczy, że fundusze to inicjatywa potrzebna przede wszystkim samorządom. Mogłyby w nich oszczędzać osoby prywatne, natomiast zgromadzone środki byłyby inwestowane m.in. w obligacje samorządów, które z kolei finansowałyby z tego konkretne inwestycje.
Przedstawiciele Samoobrony zapewniają, że nie chcieliby w żaden sposób wykorzystać dochodów funduszy na swoją działalność. Prawnicy, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita", podkreślają jednak, że jest wiele sposobów, które pozwoliłyby na przekazywanie w tej sytuacji części pieniędzy do kasy partii. Najprostsze to darowizny na rzecz różnych stowarzyszeń, które byłyby tworzone do tego celu.
Towarzystwa funduszy inwestycyjnych mogą przekazać na ich rzecz nawet 10 procent swojego dochodu. Stowarzyszenia za te pieniądze mogą np. drukować ulotki i organizować imprezy dla partii - wyjaśnia jeden z rozmówców dziennika.
Wobec trudności z uzyskaniem pozwolenia na utworzenie funduszy Samoobrona już raz zgłosiła poprawkę do ustawy o swobodzie gospodarczej znoszącą taki obowiązek. Została ona jednak odrzucona przez komisję sejmową. W tym tygodniu ustawą będzie się zajmował Senat i - jak pisze "Rzeczpospolita" - będzie to dla Samoobrony kolejna okazja do zgłoszenia poprawki.