Prezentujemy oświadczenie Władysława Serafina , prezesa Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych na temat publikacji dotyczącej jego osoby jaka ukazała się w pierwszych dniach marca br. w Gazecie Wyborczej
„Sądu nie będzie”
NIE BĘDĘ PODAWAŁ GAZETY WYBORCZEJ DO SĄDU.
SUMIENIE JEST NAJWYŻSZYM SĘDZIĄ.
PIENIĄDZE WOLĘ PRZEZNACZYĆ NA UTRZYMANIE BIURA ZWIĄZKU.
W związku z publikacją w Gazecie Wyborczej z dn. 2-3 marca 2013r. artykułu pt. „Wszystkie grzeszki Serafina” napisanym przez panią Dorotę Stejnhagen i pana Marka Mamonia
oświadczam co następuje:
Artykuł inspirowany i zrealizowany na zamówienie ma w swoim zamiarze doprowadzić do konfliktu przed posiedzeniem Wojewódzkiego Sądu Koleżeńskiego PSL w Katowicach, który w dniu 4 marca br. rozpatrywał będzie wniosek o moje wykluczenie z PSL.
Na dowód tego oświadczam, iż zarówno ja Władysław Serafin, jak i kilku członków kierownictwa Kółek Rolniczych otrzymywaliśmy sms-y od pana P. Mikołajewskiego, informujące o mających ukazać się publikacjach zniesławiających moją osobę i Kółka Rolnicze.
Z dokładnością co do jednego dnia pan P. Mikołajewski i cytowani w Gazecie Wyborczej informatorzy przechwalali się nie tylko w formie sms-owej, ale i telefonicznej, iż publikacja na trzeciej stronie sobotniego wydania GW dobije Serafina, a poniedziałkowa publikacja w Pulsie Biznesu zakończy sprawę.
Rodzi się pytanie skąd Ci donosiciele mieli pewność jaki artykuł i którego dnia się ukaże?
Czy przy niezależności i suwerenności mediów takie zdarzenia powinny mieć miejsce? A jeżeli mają to świadczy, iż kampania medialna jest prowadzona i dobrze zorganizowana, a jej celem jest zdyskredytowanie w opinii publicznej mojej osoby i kierowanej przeze mnie organizacji Kółek Rolniczych. Pewność informatorów, a szczególnie p. Mikołajewskiego tych publikacji jest dowodem na zorganizowane działanie przeciwko mojej osobie. Wszystkie smsy są zabezpieczone i będą przekazane w najbliższych dniach odpowiednim organom.
Droga Koleżanko Doroto, Drogi Kolego Marku!
Jesteście autorami paszkwilu, który zrealizowaliście na zmówienie. Jest to tym bardziej ohydne, iż wszystkie tematy są „odgrzewane”. Jeżeli dzisiaj w 2013roku Gazeta Wyborcza, której ideą jest budowanie demokracji i sprawiedliwości społecznej nazywa wszystkie działania statutowe na rzecz obrony praw polskiego rolnika 150-letniej organizacji Kółek Rolniczych „grzeszkami Serafina” to jest to niepojęte i niedpopuszczalne. Czyżby organizacja Światowego Kongresu Rolników IFAP trwającego 7 dni, który odbył się po raz pierwszy w historii w Polsce, a nawet w Europie Środkowej, zorganizowanego przez IFAP- Światową federację producentów rolnych z siedzibą w Paryżu przy pomocy Kółek Rolniczych była kaprysem Serafina?
Fakt, że w 7 dniowym Kongresie brało udział 120 organizacji rolniczych z całego świata, 700 delegatów z różnych zakątków Ziemi, oraz 4000 tysiące rolników z całej Polski było czynnością która mnie hańbi? Dla przeciwwagi Wrocław przegrał w tym samym czasie Expo 2008, a Kółka wygrały Kongres 2008. Czyżby uruchomienie biura w Brukseli w latach 2001-2006, finansowanie jego działalności było też kaprysem Serafina?
2001-2004 były najtrudniejszym momentem akcesyjnym w uzyskaniu przez Polske pełnego członkowstwa w Unii Europejskiej.
Uważam to za mój wielki sukces i jestem z tego bardzo dumny, że Polscy rolnicy poprzez Kółka Rolnicze mieli własną placówkę, która zorganizowała masę konferencji, szkoleń, prmocji i setki konsultacji na rzecz rolników i polskiego rolnictwa. Placówkę oraz biuro przez które przewineło się setki polskich i europejskich polityków, którą przez 5 lat finansowaliśmy z własnych, związkowych pieniędzy.
Związek musiał na to zarobić, ponieważ państwo odmówiło finansowania, czy to jest dalej grzech Serafina?
Jestem dumny z tego, iż jako jedyny lider polskich organizacji rolniczych miałem aktywny wpływ na to co polski rząd zapisał w Kopenhadze dla polskich rolników.
WYBORCZA PISZE:
- Wiecie, co się SLD najbardziej udało od przełomu? - miał mówić na początku lat 90. podczas półprywatnego spotkania Aleksander Kwaśniewski. - To, że pozbyliśmy się Serafina.
TOTALNE, SFABRYKOWANE KŁAMSTWO GAZETY WYBORCZEJ.
Otóż od smierci ŚP PZPR nie byłem Członkiem, ani nie aspirowałem do żadnej struktury lewicowej. W 1991roku jako bezpartyjny przyniosłem PSL mandat posła, aż z 13 miejsca. W 1993 roku jako bezpartyjny przyniosłem PSL mandat poselski z 11 miejsca na liście. W 1997 roku, czyli po 7 latach karencji to PSLowi zależało na wręczeniu mi legitymacji. Wstąpiłem, ale w 1997roku „umoczyłem” razem z całym PSLem.
W ostatnim 20leciu wśród kandydujących ludowców w całej Polsce mam siódme miejsce, pierwsze oczywiście ma Waldemar Pawlak. Nieetycznym jest zatem wkładanie w usta Prezydenta zdań, które nigdy nie padły, tylko aby uwiarygodnić autorów artykułu.
Niezaprzeczalnym również jest fakt i jest to prawda, iż współpraca z kolejnymi rządami układała się wzorowo, nawet z rządem premiera Buzka, przeciwko któremu prowadziłem kilka chłopskich manifestacji.
Dziś niech się wstydzi Gazeta Wyborcza i jej informatorzy, że tak to oceniają. Jeżeli gazeta pisze, iż moje imperium upada, to znaczy, że udało mi się coś stworzyć i ma co upaść.
W sprawach wewnątrzzwiązkowych i konfliktach odniosę się publicznie po zapowiadanej publikacji Pulsu Biznesu. A teraz kila słów o informatorach, którzy stanowią źródło inspiracji dla takiego tytułu jak Gazeta Wyborcza:
Pan P.Mikołajewski – mierny dziennikarzyna, intrygant, co działał w Chłopskiej Drodze za czasów Waldemara Świrgonia. Przygarnięty do Związku po rozpadzie redakcji, próbował żyć z plagiatów dziennikarskich. Jego mierne zdolności redakcja wyceniła na 4 800,00 pln za 2008rok. Usunięty z biura Związku za mobbing wobec współpracowników oraz szczególnie za codzienne używanie przy porannym powitaniu „Heil.” Ta faszystowska czynność być może została mu do dziś. Człowiek, który ma rzekomo kwity na działalność Związku prawdopodobnie w czasie przebywania w biurze Związku, konsekwentnie je wykradał i teraz nadinterpretowywuje.
Pan Mikołajewski dopuścił się czynu wyłudzenia z Sądu Pracy wyroku zaocznego na obowiązek stałego zatrudnienia go i wydania świadectwa pracy. Oświadczam z pełną odpowiedzialnością, iż KZRKIOR wywiązał się, w ramach umowy o dzieło ze zobowiązań finansowych wobec pana Mikołajewskiego. P. Mikołajewski z tytułu wyłudzenia z Sądu pracy wyroku poprzez zatajenie faktu pełnego dokumentowanego wynagrodzenia z tytułu umowy o dzieło domaga się od Związku kwoty blisko 50 tysięcy złotych. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Warszawie od 2011 roku. I to jest kochana Gazeto Wyborcza Wasz wiarygodny informator!
W nocy z 25 na 26 lutego br. miałem rozległy wylew, który zakończył się leczeniem szpitalnym, mimo to 26.02.2013r. wieczorem ok. 19:00 pan Mikołajewski zadzwonił do mnie i powiedział:
- „ Władeczku, ty ch….jeszcze żyjesz, nie uciekaj w chorobę, bo i tak Cię dopadniemy. Jak Cię to nie zabiło, to na pewno zdechniesz po sobotniej publikacji w Wyborczej , a dobijemy Cię w poniedziałek w Pulsie Biznesu. Albo masz wyjście, wypłać mi pensje…”
Po tym zdaniu przerwałem rozmowę. Tego typu telefony Pan Mikołajewski wykonywał do mnie wielokrotnie, jak i do innych działaczy oraz pracowników Biura. Na dniach sprawa będzie miała swój bieg w prokuraturze.
Pozostali rzekomi działacze i rzekoma opozycja to typowi ludzie, którzy z rolnictem nie mają nic wspólnego, jak:
Pan H. Sobczak, emerytowany pracownik Urzędu Marszałkowskiego w Bydgoszczy, którego „uczciwość” świadczy o tym, iż przerejestrował Wojewódzki Związek Rolników w Bydgoszczy na organizację pożytku publicznego, aby w ten sposób oszukać państwo, samorząd i nie płacić podatków od nieruchomości. A tym samym stracił charakter związku syndykalnego i mocy ustawy o wolontariacie Związek w Bydgoszczy nie jest związkiem syndykalnym i powinien być wykreślony z rejestru. To dla Gazety Wyborczej uczciwy informator.
Kolejny informator to ten pan rzekomo odsunięty od Linii R. Zwykły kombinator, który żyje z ludzkiej krzywdy. Przeciwko, któremu prokuratura prowadziła kilka postępowań, a został odsunięty od Linii R przez Członków Prezydium Związku, dlatego że wyłudził nienależne mu dwa samochody osobowe i do dziś nie rozliczył się z tychże samochodów ze Związkiem. Prokuratura prowadziła kilka postępowań w sprawie w/w osoby, w tym z wniosku Ministra Rolnictwa w rozliczeniu funduszy szkoleniowych.
Wśród donosicieli mamy również byłych współpracowników służb specjalnych i nie dziwię się, że we krwi mają donosicielstwo. Pan Włodarczyk, jak szuka brakujące 10 milionów, to dobrze byłoby jakby przypomniał sobie i zobaczył Akt Notarialny ze swoim podpisem. W statutowych władzach Związku, które co roku zatwierdzają sprawozdania i bilanse zasiada od prawie 20 lat. Nikt nie ogranicza mu dostępu do sprawozdań, ani jemu, ani innym członkom. A za lata 2006-2012 nikt się nie domaga od niego podpisu na sprawozdaniach, gdyż w 2005 roku złożył rezygnację z funkcji i nie uzyskał skwitowania w tajnym głosowaniu.
Będę oszczędny w słowach, bo ciśnie się ich wiele na usta. Kółka Rolnicze i KGW są i działają w Polsce. Władysław Serafin jest prezesem Związku zrzeszającego 49 regionalnych Związków, każdy z nich jest niezależny i samorządny z własnym KRS.
Prezes KZRKIOR nie ma żadnych uprawnień w dół. Dziwi zatem fakt, że Przewodnicząca Rady Związku Kółek Rolniczych w Bydgoszczy p. Z. Kozłowska mówi, że Kołek nie ma. To stawiam pytanie: Kto panią wybrał do władz Krajowych? Czy to oznacza, że w Bydgoszczy sfałszowano wybory? A wypowiedź pani Kozłowskiej obraża tysiące uczciwych działaczy.
Pan poseł Ardanowski mówi, że Kółka to fasada. Uważam, że należy współczuć Panu Ardanowskiemu. Ile w nim zazdrości wobec mojej osoby, że aż do takiego kłamstwa się posuwa. To on ponosi pełną odpowiedzialność, za niewypłacenie Kółkom Rolniczym należnej dotacji celowej w latach 2006-2007.
Zdecydowanie oświadczam, iż KZRKIOR i współpracujące z nim fundacje i spółki mogą mieć i na pewno mają wady w działalności i decyzjach. Jestem przekonany, że właściwe władze statutowe, jak i władze publiczne do tych spraw się odniosą. Publikowanie zatem wyjętych z kontekstu zdarzeń oraz faktów, a tym bardziej operacji finansowych jest zamierzoną prowokacją dziennikarską.
Jestem na to przygotowany oraz w pełni to rozumiem, ale żyć pozwala mi świadomość, że tysiące uczciwych działaczy Kółek Rolniczych jest dumna z tego co robi, tak jak i ja. I nikt, w szczególności media, nie są w stanie ich obrazić.
Wielu, wielu … przeszkadza skuteczny i aktywny związek zawodowy rolników. Kółka Rolnicze przetrwały wieki i będą trwać nadal. Jestem jedynym politykiem, który dokłada, a nie bierze i to się wielu w głowie nie mieści, więc zarzucają, że ja też muszę kraść, bo oni mają to we krwi.
Kochana Dorotko i Drogi Marku, jesteśmy z Częstochowy, znamy się od ponad 20lat, a Wy piszecie: …wspominają imprezę w trakcie jednej z samorządowych kampani wyborczych, były panienki, alkohol i osoby …”
Otóż dziękuję Wam, za ten cytat bo jak mi się dobrze kojarzy to na tej imprezce byliśmy razem, a Ty Dorotko na odjezdne, dostałaś ode mnie porządną siatę jabłek z mojego sadu. Jak to dobrze moi przyjaciele powspominać stare czasy!
Pozostaję z szacunkiem
Władysław Serafin
8847062
1