Nagonka– tak sadownicy z powiatu grójeckiego określają akcję straży granicznej, która wczoraj szukała w ich gospodarstwach nielegalnych pracowników.
Było gorąco. Niewiele brakowało do ostrej konfrontacji. Ale takie akcję będą kontynuowane: Straż Graniczna tłumaczy, że nie ma innego wyjścia.
W Belsku Dużym ogrodnicy, mimo że sezon zbioru jabłek w pełni, porzucili pracę, by bronić gospodarstw przed kontrolami straży granicznej. - Działanie straży uderza bezpośrednio w sytuację ekonomiczną naszych gospodarstw – mówią.
Nadwiślańska Straż Graniczna i Izba Celna skontrolowały wczoraj kilkanaście gospodarstw. Zatrzymano 18 nielegalnie pracujących Ukraińców. Pewnie byłoby ich więcej, gdyby nie akcja sadowników, którzy utrudniali straży granicznej kontrole blokując dojazd do gospodarstw.
Po zatrzymanych przez straż graniczną pracowników sadownicy gromadnie pojechali na policję w Grójcu.
Za zatrudnianie nielegalnych pracowników grozi kara od 3 do 5 tysięcy złotych. Z kolei zatrzymani Ukraińcy muszą w ciągu 7 dni opuścić nasz kraj. W paszporty mają wbity roczny zakaz wjazdu do Polski. Sadownicy mówią, że mają dość. Nadwiślańska Straż Graniczna mówi, że nie zaprzestanie kontroli bo to jej obowiązek.
Rolnicy mają pretensje do rządu. Długo czekali na rozporządzenie o możliwości zatrudniania pracowników ze Wschodu. Potem nie było przepisów wykonawczych, nie wiedzieli, jak zatrudniać legalnie. Sadownicy zapowiadają, że będą się bronić wszelkimi sposobami i że teraz będą do tego lepiej przygotowani.