Piotr Bomba - takie nazwisko wymyślił sobie jeden z członków zorganizowanej grupy przestępczej, podając się za biznesmena prowadzącego mięsny interes, czyli rzekomy sklep i restaurację na terenie Rzeszowa. To on zadzwonił do jednego z prywatnych zakładów w Jarosławiu i zamówił pół tony mięsa oraz wędlin. Poprosił o dostarczenie towaru pod hipermarket Real w Rzeszowie, przy którym znajduje się również mięsny sklep.
Gdy kierowca od dostawcy podjechał na wyznaczone miejsce, zobaczył młodą kobietę wynosząca wagę.
- Pożyczyła ją od pracowników tego sklepu zupełnie nieświadomych, jakim tak naprawdę celom będzie służyć. Dostawca, widząc taką sytuację, był święcie przekonany, że przyjechał pod właściwy adres - opowiada Konrad Wolak, naczelnik sekcji do walki z przestępczością gospodarczą rzeszowskiej policji. Po zważeniu i przeładowaniu mięsa do innego samochodu kobieta poprosiła kierowcę, żeby podjechał z nią do restauracji, w której miał być szef z pieniędzmi. Poszła sprawdzić, czy jest w lokalu, a w tym czasie do kierowcy zadzwonił Piotr Bomba, informując, że stoi w korkach i będzie za kilka minut. Ani on, ani jego pomocnica już się nie pojawili.
Zamówili za to towar w trzech kolejnych ubojniach na południu naszego województwa. Zamierzali odebrać go następnego dnia. Przeszkodziła im w tym rzeszowska policja. Zatrzymano głównych organizatorów, gdy czekali na transport.
Policja ujęła sześć osób. To mieszkańcy Bydgoszczy, Torunia i Lipna. Wyłudzali mięso w całym kraju od października ubiegłego roku. Mają na koncie 17 wyłudzeń z zakładów masarskich w Krakowie, Rabce, Bydgoszczy, Lublinie, Puławach, Rawiczu, Łowiczu, Iławie.