Choć zbiory rzepaku już powinny się kończyć - i w niektórych rejonach Polski tak właśnie jest - to w województwie łódzkim rzepakowe żniwa dopiero się zaczynają. Powodem są oczywiście częste deszcze, ale aura nie rozpieszczała plantatorów rzepaku już wcześniej.
Marian Hadrian z Inczewa, w powiecie sieradzkim, tegorocznych zbiorów rzepaku nie nazywa żniwami lecz kradzieżą.
Wykorzystuje każdy słoneczny dzień, by wykraść deszczowej aurze choć kilka pokosów rzepaku. Zbiory szacuje jako dość udane. Z hektara uzyska ponad trzy tony rzepaku. Jednak część rolników zbierze niecałe dwie tony, co przy obecnych cenach oznacza, że na uprawie poniosą straty. O ile uda im się skończyć żniwa.
Marian Hadrian - rolnik z Inczewa: tutaj nie ma przerwy na śniadania, na obiad. Jeżeli ktoś idzie pojeść, to drugi wsiada i jedzie. To są bardzo drogie rzeczy i bardzo mało czasu. Nie możemy sobie pozwolić na jakieś tam pauzy.
Niekorzystna pogoda podczas wegetacji rzepaku sprawiła, że rolnicy ponieśli duże nakłady. A obecna cena nie jest wysoka. Za rzepak najlepszej jakości płaci się niewiele ponad tysiąc złotych za tonę. Jednak musi mieć najwyżej siedem procent wilgotności, a w Łódzkiem świeżo zebrany rzepak ma około dwunastu procent.
Mariusz Góra - dyrektor skupu surowca w Sieradzu: bardzo jest mało rzepaku prosto z pola, którego w zeszłym roku było poniżej siedmiu. W tym roku mało kto przywiózł nam suchy rzepak.
Rzepak jest w tym roku nawet o 300 złotych tańszy. Szacuje się że ceny jeszcze pójdą w dół, więc rolnicy walczą z czasem - żeby szybko skosić i szybko wysuszyć zboże.