Polska ma ogromne długi w organizacjach międzynarodowych. Zalegamy ze składkami m.in. w ONZ, NATO i Radzie Europy. A to grozi utratą prawa głosu - pisze "Życie Warszawy".
- Zaległości, miedzy innymi w ONZ, wynoszą teraz około 100 mln zł - przyznaje minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz. Według niego, to wina problemów budżetowych. Na bieżąco płacimy właściwie tylko do UNESCO, Rady Państw Bałtyckich i funduszu Grupy Wyszehradzkiej. Do tego ostatniego funduszu zresztą tylko dlatego, że w 2003 roku jego szefem został Polak.
Jeden z pracowników MSZ powiedział "Życiu Warszawy," że gdybyśmy nie spłacili długu, kandydatura Polaka nie miałaby szans. Co nam grozi za niepłacenie składek? - To jest świat dyplomacji, za długi nikt nikogo nie usuwa, jednak mogą się pojawić problemy z funkcjonowaniem w organizacji - przyznaje Jarosław Drozd z MSZ.
"Życie Warszawy" przytacza wypowiedź doradcy do spraw międzynarodowych Tadeusza Iwińskiego, który przypomina, że w przeszłości bywało nawet tak, że Polska musiała w pośpiechu spłacać część zadłużenia w ONZ, bo inaczej nasi przedstawiciele byliby pozbawieni prawa głosu w dyskusji.