Po tym, jak Ministerstwo Rolnictwa ograniczyło fundusze na ochronę przed wielką wodą, meteorolodzy przestrzegają urzędników, żeby nie lekceważyć zagrożenia.
Małopolska dostanie w tym roku z budżetu centralnego zaledwie sześć procent kwoty potrzebnej na należyte przygotowanie się do powodzi. - Zamiast 46 mln zł otrzymamy niespełna 2,9 mln zł. Najmniej w ostatnich latach - mówi Janusz Sepioł, marszałek województwa. - To za mało, by zapewnić mieszkańcom regionu choćby dostateczny poziom bezpieczeństwa w przypadku nadejścia wielkiej wody. Wygląda to tak, jakby rząd założył, że w tym roku powodzi nie będzie.
Tak jest także w innych regionach kraju. - Brakuje nam pieniędzy na modernizację wałów, choć pilnie powinniśmy wyremontować 185 z 629 kilometrów umocnienień w naszym województwie - przyznaje Małgorzata Wajda, zastępca dyrektora Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. - Wypada więc mieć nadzieję, że w tym roku powodzi nie będzie.
Ministerstwo Rolnictwa, które przekazuje pieniądze poszczególnym województwom, twierdzi, że więcej dać nie może. "Obserwowane od lat ograniczenie nakładów na melioracje wynika z wielu przesłanek, w tym z możliwości przeznaczenia określonej puli środków publicznych na realizację konkretnych zadań. Należy jednak zauważyć, że minister rolnictwa i rozwoju wsi nie jest dysponentem nieograniczonych środków pozwalających na wspieranie nawet najbardziej niezbędnych prac z zakresu utrzymania tych wód i urządzeń" - taką odpowiedź otrzymaliśmy od Małgorzaty Książyk, p.o. dyrektora biura prasowego Ministerstwa Rolnictwa, na pytanie, dlaczego resort tak mało pieniędzy przeznaczył w tym roku na ochronę przeciwpowodziową.
Od służb wodnych dowiedzieliśmy się natomiast, że rząd nie chce w tym roku wydawać pieniędzy na wały, bo liczy, że fundusze przekaże Bruksela. - Polska spodziewa się unijnych dotacji na ochronę przeciwpowodziową w ramach planu finansowego na lata 2007-2013. A to oznacza, że w tym roku żadne większe pieniądze na ten cel nie zostaną przeznaczone - wyjaśnia Zbigniew Kot, dyrektor Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.
Takim podejściem do zagrożenia powodziowego zdumieni są meteorolodzy. - Mówiąc żartobliwie, pewnie jakiś urzędnik doszedł do wniosku, że skoro mamy już połowę roku i do tej pory nas nie zalało, to może się uda i w ogóle w tym roku powodzi nie będzie. Ale to jest założenie absurdalne - przestrzega Jerzy Niedbała, kierownik Biura Prognoz Hydrologicznych krakowskiego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. - Przecież żyjemy w regionie zagrożonym wylewami rzek i obfitymi opadami. Statystycznie powodzie zdarzają się u nas co kilka lat. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że i w tym roku Polski nie nawiedzi wielka woda.
- Wtedy za zaniedbania będzie odpowiadał ten, kto dał za mało pieniędzy na ochronę przeciwpowodziową. Czyli rząd - dodaje Janusz Sepioł, marszałek małopolski.