Rząd wstrzymuje pieniądze na rozwój lokalnych inicjatyw na wsi. Wiejscy liderzy apelują do premiera o pomoc
- To był wspaniały program, bo służył rozbudzaniu więzów społecznych. W mojej wsi przymierzają się teraz do budowy sali gimnastycznej właśnie dzięki temu programowi. Wielka szkoda, że tak to się kończy - mówi Wojciech Olejniczak, były minister rolnictwa w rządzie SLD.
Chodzi o Biuro Programów Wiejskich, które po 15 latach działalności zakończy prawdopodobnie pracę 31 grudnia tego roku. Komitet Integracji Europejskiej zablokował mu pieniądze na działalność. Biuro powstało w 1991 r. jako część fundacji Fundusz Współpracy. To instytucja, która na zlecenie rządu polskiego, ale za pieniądze pochodzące z pomocy zagranicznej miała wspierać rozwój polskiej wsi i budować na wsi instytucje niezbędne do tego rozwoju. Program pomógł przetrwać i rozwinąć się bankom spółdzielczym, które po 1989 przechodziły poważny kryzys. Zapewnił mieszkańcom wsi dostęp do informacji i fachowego doradztwa. Udzielał rolnikom i przedsiębiorcom wiejskim kredytów inwestycyjnych. W ciągu 15 lat istnienia przez Biuro trafiło na wieś ok. 200 mln zł.
Co kilka lat Biuro przygotowuje program działań na najbliższą przyszłość i prosi o jego ocenę resort rolnictwa oraz Urząd Komitetu Integracji Europejskiej (któremu podlega, bowiem to UKIE rozdziela środki finansowe). Teraz też z wielomiesięcznym wyprzedzeniem Biuro zwróciło się o akceptację, bo obecnie realizowany program działa tylko do końca grudnia 2006. Na nowe działania do 2009 r. dyrekcja Biura wystąpiła do UKIE o 42 mln zł. Do dziś UKIE w ogóle nie odpowiedziało na ten wniosek.
Pieniądze miały być przeznaczone głównie na wsparcie programu "Leader", który funkcjonuje w całej Unii. Chodzi o finansowanie projektów przygotowanych przez lokalne społeczności dla wspólnego dobra, np. budowę świetlicy wiejskiej, boiska sportowego, klubu internetowego itd. Na skutek akcji informacyjnej przygotowanej przez Biuro do resortu rolnictwa zgłosiło się ze swoimi pomysłami ok. 250 lokalnych inicjatyw. Ostatecznie resort uznał, że 162 inicjatywy powinny otrzymać wsparcie finansowe. Ale resort nie ma tylu pieniędzy, wystarczy mu zaledwie na sfinansowanie połowy wniosków. - Zamierzaliśmy z naszej puli wesprzeć pozostałych, bo nie ma nic gorszego, niż najpierw rozbudzić inicjatywę w ludziach, a potem zostawić ich na lodzie - mówi Urszula Budzich-Szukała, do niedawna dyrektor Biura. Teraz wraz z większością pracowników jest już w okresie wypowiedzenia. Z 25 pracowników Biura zostało 9 osób, ale i te będą musiały odejść.
Oficjalnie wszyscy są z działalności Biura zadowoleni. Wiceminister rolnictwa Marek Chrapek na spotkaniu z okazji 15-lecia jego istnienia chwalił osiągnięcia i przydatność na wsi. Także były PiS-owski szef tego resortu Krzysztof Jurgiel na wiosnę pozytywnie zaopiniował program na następne trzy lata. Dlaczego więc do dziś UKIE nie podjęło decyzji? - PiS jest wyraźnie tak zajęty rozgrywkami politycznymi, że nie ma czasu zająć się tą sprawą. Albo też chce po prostu wymienić kadrę - nas rozwiążą, a za dwa miesiące powołają nowe biuro ze swoimi ludźmi - uważają rozgoryczeni pracownicy. "Gazeta" zwróciła się pisemnie do szefowej UKIE Ewy Ośmeckiej-Tameckiej z prośbą o ocenę dotychczasowej działalności Biura. Zapytaliśmy też, dlaczego do tej pory nie ma decyzji w sprawie przedłużenia jego działalności. Odpowiedzi nie dostaliśmy.
Tymczasem w listopadzie 152 uczestników Ogólnopolskiego Spotkania Inicjatyw i Grup Leader zaapelowało do premiera Kaczyńskiego o wsparcie aktywności lokalnych grup na obszarach wiejskich. "Rezygnując ze wsparcia, nie tylko tracimy możliwość lepszej absorpcji środków zaplanowanych przez Wspólnotę Europejską, ale przede wszystkim zmarnujemy być może bezpowrotnie zaangażowanie tysięcy osób" - czytamy w apelu.