W przyszłym roku czeka nas kolejna fala kryzysu – prognozuje rząd. I pewnie dlatego w tym roku daje sowite premie, oczywiście tylko swoim... Ledwo minęło sześć miesięcy tego roku, a premier Donald Tusk (55 l.) i ministrowie już rozdali nagrody swoim urzędnikom - pisze FAKT.pl. W sumie poszło na nie z naszych podatków 19,8 miliona złotych! Niechlubnym rekordzistą w rozdawnictwie naszych podatków jest szef resortu rolnictwa. Nagrodzeni przez niego urzędnicy dostali średnio po 3673,1 zł.
– Przewidujemy (...) dalsze spowolnienie gospodarki polskiej, ale nie dramatyczne, i trudne, ale dość stabilne czasy w przyszłym roku – mówił zawile Jacek Rostowski (61 l.), komentując kilka dni temu projekt budżetu na 2013 rok. Pewnie chodziło mu o to, że dla Polaków to będą czasy trudne, ale dla niego oraz całej biurokracji, wciąż stabilne. I rzeczywiście. Premier dał ministrom przykład: nagradzamy! W kancelarii Donalda Tuska (55 l.) na nagrody i premie tylko w tym roku poszło już 853 136 zł. Otrzymało je 392 podwładnych szefa rządu. Oznacza to, że każdy nagrodzony dostał średnio 2176 zł. – Najwyższa wypłacona nagroda wyniosła 18 759,96 zł brutto i była to nagroda jubileuszowa za 30 lat pracy – dodaje Kancelaria Premiera. Ciekawe, czy premie dostały też osoby, które powinny się zajmować takimi aferami, jak Amber Gold?
W ślady premiera Tuska szybko poszli jego ministrowie. Szefowie resortu rolnictwa – najpierw Marek Sawicki (54 l.), a następnie Stanisław Kalemba (65 l.) – dali nagrodzonym średnio po 3673 zł. – Otrzymali je pracownicy, którzy wykazali się dużym zaangażowaniem i osiągnęli najlepsze rezultaty w pracy zawodowej – wyjaśnia Małgorzata Książyk z Ministerstwa Rolnictwa. Czy to ci, którym podlegają agencje rolne i nadzór nad spółkami związanymi z rolnictwem, gdzie kwitnie zatrudnianie partyjnych kolegów, ujawnione dzięki opublikowaniu słynnych taśm PSL? Minister transportu Sławomir Nowak (38 l.) pochwalił się, że łączna kwota wypłaconych nagród wyniosła 2 396 176 zł brutto (średnio 2562,7 zł na nagrodzonego urzędnika). – Dla porównania podaję, że w analogicznym okresie roku 2011 pracownicy byłego Ministerstwa Infrastruktury otrzymali nagrody w kwocie 2.504.474 zł brutto – tłumaczy rzecznik ministra Mikołaj Karpiński. No tak, w końcu bajzel na kolei wciąż jest, a autostrad dalej nie ma – więc i nagrody być muszą tak samo, jak w poprzednich latach...
Co gorsza, mamy dopiero wrzesień i do końca roku daleko. A to oznacza, że hojnie rozdający nasze pieniądze ministrowie będą mieli jeszcze okazję przyznać swoim podwładnym kolejne nagrody. Tym bardziej że urzędnicy premie mają zapisane w umowach. Gdzie jak gdzie bowiem, ale w rządzie obowiązuje stara zasada: czy się stoi, czy się leży, praca, pensja i premia się należy.
6019566
1