Dyr. Pawlak przyznał, że zarówno projekt ustawy, jak i projekty rozporządzeń do niej są już niemal gotowe. Do rozstrzygnięcia pozostała jednak jedna z kluczowych kwestii: czy ustawą należy objąć również tzw. grunty warszawskie. Decyzję rząd uzależnia od tego, czy władze stolicy zgodzą się partycypować w kosztach realizacji ustawy. Dlaczego miałyby to zrobić? Bo w wyniku komunalizacji to miasto jest właścicielem większości nieruchomości, o zwrot których upominają się byli właściciele. W najgorszym razie pozostanie im dochodzenie roszczeń na drodze administracyjnej bądź sądowej na podstawie obowiązującego prawa.
Z przyjętych we wtorek przez rząd założeń do projektu ustawy "o rekompensatach z tytułu przejęcia przez państwo nieruchomości i niektórych ruchomości" wynika, że:
( na rekompensatę mogą liczyć zarówno osoby (które w dniu utraty mienia miały polskie obywatelstwo), jak i spółki prawa handlowego;
( rekompensata należałaby się za nieruchomości i niektóre ruchomości (np. dzieła sztuki) zabrane na podstawie któregoś z 15 dekretów i ustaw nacjonalizacyjnych; Uwaga! jeszcze do niedawna SLD twierdził, że reprywatyzację powinno się ograniczyć do wypłaty rekompensat w bonach tylko tym, którym zabrano mienie z pogwałceniem PRL-owskiego prawa;
( roszczenia byłyby zaspokajane w formie papierów wartościowych (bonów), które byłyby zbywalne; rząd nie chce zwracać mienia w naturze, bo - jak twierdzi - "skutkowałoby to poważnymi zakłóceniami w aktualnych stosunkach własnościowych";
( rekompensata ma stanowić określony procent wartości roszczeń, przy czym im ta wartość byłaby wyższa, tym rekompensata liczona w procentach - niższa;
( byli właściciele i ich spadkobiercy mają zachować możliwość wyboru: czy wolą niską, ale szybką rekompensatę, czy też wybierają drogę administracyjną lub sądową, która - choć długa - daje szansę na pełną rekompensatę.
Np. kupować za nie nieruchomości skarbu państwa (m.in. rolne) oraz mienie po likwidowanych przedsiębiorstwach państwowych. W tym celu byłyby organizowane specjalne przetargi (prawdopodobnie wyłącznie dla posiadaczy bonów). Resort skarbu zaproponuje również, by byli właściciele mieli prawo pierwszeństwa przy zakupie należących do nich kiedyś nieruchomości, np. ziemi, małych zakładów przemysłowych czy dworków.
Założenia do projektu ustawy dopuszczają też i drugą możliwość: wykup bonów przez skarb państwa w okresie do 20 lat (w tym czasie bony byłyby oprocentowane).
Rząd zapewnia, że chce uchronić finanse państwa przed nadmiernym obciążeniem. Najpierw - w ciągu trzech lat od wejścia ustawy w życie - miałby być stworzony Centralny Rejestr Uprawnionych. Do tej pory wpłynęło od poszkodowanych około 54,5 tys. wniosków reprywatyzacyjnych, a wartość roszczeń sięga około 40 mld zł. Potem wnioski te byłyby zweryfikowane. Na koniec rząd by skonfrontował roszczenia z wartością dysponowanego na cele reprywatyzacyjne majątku. W grę wchodzi m.in. specjalny fundusz reprywatyzacji, akcje objęte rezerwą reprywatyzacyjną (w tym akcje spółek publicznych) oraz nieruchomości (w tym powierzone Agencji Nieruchomości Rolnych). Dyr. Pawlak poinformował nas, że obecna wartość tych aktywów wynosi około 7 mld zł. Przypuszcza on, że docelowo będzie to 10-12 mld zł. Wynika z tego, że rekompensaty sięgałyby co najwyżej 20-25 proc. wartości roszczeń (średnio). Dodajmy, że - według resortu skarbu - średnia wartość odszkodowań, których domagają się byli właściciele i ich spadkobiercy wynosi 650 tys. zł.
Projekt będzie się różnił zasadniczo od ustawy uchwalonej przez poprzedni Sejm, a następnie zawetowanej przez prezydenta . Przypomnijmy, że AWS i Unia Wolności przeforsowały wówczas ustawę, która zakładała zwrot mienia, a jeśli to niemożliwe - przyznanie bonów. Roszczenia miały być zaspokojone tylko w 50 proc.