W ciągu 10 lat liczba firm mięsnych w Polsce może się skurczyć nawet o 50-80 proc. Będą bankructwa i przejęcia - prognozuje "Puls Biznesu". Sytuacja w przemyśle mięsnym, najważniejszym podsektorze branży rolno-spożywczej, jest w tym roku bardzo trudna. Ceny zbóż, pasz i żywca poszły mocno w górę, a wzrostu kosztów surowca firmy nie są w stanie od razu przełożyć na wzrost cen swoich produktów.
- Sieci handlowe są bardzo oporne we wprowadzaniu podwyżek. To odbija się na rentowności firm mięsnych, która obecnie rzadko kiedy przekracza 2 proc. netto. W najgorszej sytuacji są małe i średnie zakłady ubojowe i rozbiorowe, a w najlepszej zakłady przetwarzające mięso - mówi Dariusz Nowakowski, prezes grupy Animex.
Inni przedstawiciele branży zgadzają się z tezą, że w ciągu dekady duża część firm mięsnych zniknie z rynku. - Upadłości zakładów stanowią duże zagrożenie dla rolników, którzy dostarczają im żywiec - uważa Ryszard Smolarek, prezes Polskiej Federacji Branży Mięsnej. Eksperci spodziewają się także stopniowego spadku liczby sklepów mięsnych, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie będą one wypierane przez supermarkety i dyskonty.