Brak regulacji dotyczących zarządzania polską sferą rybołówstwa i wysokie kary- oto, co nie podoba się rybakom w nowej ustawie o rybołówstwie.
Resort rolnictwa zakończył pracę nad nowa ustawą o rybołówstwie morskim. Projekt określa zasady prowadzenia połowów, nadzoru nad nimi oraz prowadzenia skupu i przetwórstwa ryb.
Zdaniem rządu to typowa i niegroźna ustawa kompetencyjna. Rybacy mówią, że
tylko pozornie. Ich zdaniem pominięto w niej kwestię podstaw prawnych polityki
rybackiej oraz zapewnienia działalności polskiego rybołówstwa we własnej
strefie. Zdaniem Stowarzyszenia Armatorów Rybackich w projekcie nie ma ani słowa
organizacji połowów w pasie 12 mil. – Nie ma w tym projekcie absolutnie
żadnej mowy na temat kreowania rybołówstwa przybrzeżnego w pasie 12 mil czyli
wód terytorialnych. Uważamy, że brak tych zapisów może spowodować lekki paraliż
administracji rybackiej – mówi Ryszard Klimaczak ze Stowarzyszenia
Armatorów Rybackich
Obecnie flota rybacka ma około 900 łodzi
i 400 kutrów. Zdaniem rybaków kiedy ustawa wejdzie w życie liczba ta zmniejszy
się przynajmniej o połowę. Ale rząd przygotował się na taką ewentualność.
–Właściciel otrzyma wysokie odszkodowanie i członkowie załogi również, plus
jeszcze pieniądze na przebranżowenie się – mówi Leszek Dybiec z
ministerstwa rolnictwa.
Rybaków niepokoją również wysokie
kary za prowadzenie działalności z naruszeniem przepisów. Są to kary od 10 do 40
tys. złotych. Zdaniem Stowarzyszenia wysokość tych kar przekracza stawki, które
obowiązują w innych krajach Unii Europejskiej.