Na Zalewie Wiślanym przerwano połowy śledzi, gdyż weekendowy sztorm, dochodzący do 12 stopni w skali Beauforta, zniszczył rybakom sprzęt. Rybacy muszą na nowo rozstawiać sieci.
Marzec i kwiecień to tradycyjna pora, gdy rybacy na Zalewie Wiślanym łowią śledzie. Teraz ryby wpływają do Zalewu z Bałtyku na tarło.
Rybacy w zeszłym tygodniu zaczęli połowy śledzi, po dwu dniach połowy się skończyły, bo na Bałtyku zaczął się sztorm - powiedział PAP inspektor rybołówstwa Roman Jachimowicz.
Szef lokalnej grupy rybackiej Zalew Wiślany Paweł Kozioł, zajmujący się od lat połowem śledzi, powiedział PAP, że największy sztorm, bo sięgający 12 stopni w skali Beauforta rozpętał się w sobotę. "Woda porwała żaki i niewody śledziowe, czyli specjalny sprzęt do połowu śledzi. Taka sytuacja zdarza się raz na 10 lat" - powiedział. Sprzęt rybacki niszczą przypływy i odpływy; ogromne masy wody łamią i rwą tyczki i sieci.
Kozioł dodał, że teraz rybacy, którzy jeszcze będą chcieli zdążyć złowić w tym roku śledzie, będą musieli na nowo ustawiać sprzęt. "Trzeba będzie teraz (...) powyciągać połamane tyczki, pocerować sieci"- dodał. Prace zajmą około dwóch tygodni.
"Tegoroczny limit połowowy na śledzie na Zalewie wynosi 2,1 tony. W ubiegłym roku rybacy mogli złowić 1,7 tony i ten limit prawie całkowicie wyczerpali" - podkreślił inspektor Jachimowicz.
Śledzie wpływają do Zalewu Wiślanego na tarło wczesną wiosną, gdy woda ma temperaturę 6-8 stopni. Po złożeniu ikry wracają do Morza Bałtyckiego.
Specjalne sieci na śledzie zastawia większość z 88 załóg rybackich, które wypływają na Zalew Wiślany. Najlepsze połowy notowane są we wschodniej części akwenu, tuż przy granicy z obwodem kaliningradzkim na wysokości Nowej Pasłęki, Fromborka czy Piasków.
Rybacy z Fromborka i Pasłęki potrafią wyłowić i przewieźć jedną łodzią w ciągu doby nawet 20 ton śledzi. Ryby transportują do chłodni w Elblągu lub przetwórni w okolicach Trójmiasta, co zmusza ich do ograniczania wielkości połowów. Ceny za kg śledzi wahają się od 1,2 zł do 1,6 zł.
9474596
1