Baseny portowe skuła gruba tafla lodu. Już prawie dwa tygodnie większość darłowskich rybaków nie wypływa na łowiska, a każdy dzień postoju to straty. Dla armatorów to kolejny cios: niemal dwukrotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrosły ceny paliwa, wzrosły też opłaty portowe i podatki, a za sprawą Unii wydłużono okresy ochronne. Opłacalność rybołówstwa drastycznie spada.
Ruch w darłowskim porcie zamarł. Kutry przymarzły do kei. Od początku lutego w morze nie wypłynęła żadna jednostka. Armatorzy chcą by dni, gdy kutry nie wychodzą w morze zaliczyć do okresu ochronnego. Oprócz przymusowego postoju od czerwca do września Polska musi wyznaczyć jeszcze dodatkowe 30 dni ochrony dorszy na Bałtyku. Armatorzy mogliby zgłaszać na koniec miesiąca ile dni nie łowili.
Suma dni miałaby się składać na wymagany 30 dniowy okres. Unia chce natomiast by ten miesiąc był z góry narzucony, a to spowoduje, że rybacy będą mieli jeszcze większe straty. Już dziś opłacalność spadła. O 100% podrożało paliwo: ze złotówki w 2004 roku do niemal 2 zł obecnie, wzrosły opłaty portowe i podatki. Zdaniem rybaków przy takich cenach nie opłaca się wychodzić w morze.
Najbardziej uparci robią co mogą by przetrwać – wożą wędkarzy i turystów. Mimo to co drugi darłowski rybak zamierza do 2007 roku zezłomować jednostkę. Ale na razie wszyscy zaklinają pogodę i czekają na odwilż. Niestety, według meteorologów do połowy tygodnia potrzyma mróz.