Resort rolnictwa znów ma problem z rybakami. Sprawa dotyczy sposobu wyznaczania dodatkowych dni ochronnych na dorsze. Wkrótce może się okazać, że obiecanych armatorom korzystnych terminów nie uda się utrzymać. Wtedy rybakom przyjdzie dostosować się do rygorystycznych przepisów unijnych.
Polscy rybacy bardzo obawiali się nowego roku. Od stycznia obowiązują bowiem nowe zaostrzone przepisy dotyczące okresów ochronnych na dorsze. Zdaniem armatorów, mogą one sparaliżować połowy. Na początku roku, resort rolnictwa obiecał jednak rybakom ułatwienia. - Jest to bardzo dobre rozwiązanie, które uratowało polskie rybołówstwo w 2007 roku. – powiedział Grzegorz Hałubek ze Związku Rybaków Polskich.
Sprawa dotyczy zaplanowanych dodatkowych 67 dni zakazu połowów dorszy. Na takie warunki nie chcieli się zgodzić rybacy. Ich zdaniem, rozwiązanie to nie uwzględnia złej pogody lub sytuacji awaryjnej, kiedy kutry zmuszone są stać w porcie.
Dlatego resort rolnictwa obiecał armatorom wyznaczanie dodatkowych dni nie z wyprzedzeniem i to na cały sezon, jak chce tego Komisja Europejska a kwartalnie i to po ich wykorzystaniu.
Kazimierz Wojnicz, rybak: W okres sztormu armator może sobie wliczyć na okres postoju z powodu złej pogody. Czyli 2-krotnie nie jest obciążony dodatkowym zakazem.
Zadowolenie rybaków może okazać się jednak zbyt wczesne. Bo ministerstwo ma teraz problemy z wcieleniem tych przepisów w życie. Zgodzić się musi na nie Komisja Europejska a prawo Unijne takich ustępstw dla rybaków nie przewiduje. Urzędnicy ministerialni pracują teraz nad korzystną dla nas interpretacją unijnych przepisów. O stanie prac resort nie chce informować. Zapowiada tylko, że sprawa ostatecznie wyjaśni się w przyszłym tygodniu.