Donald Tusk odparł, że nie będzie komentował tego wezwania.
Marcinkiewicz powiedział, że oczekuje od Donalda Tuska przedstawienia w piątek kandydatury PO na wicepremiera rządu koalicyjnego. Jest to dla nas w gruncie rzeczy deklaracja wiarygodności przystąpienia do rozmów – podkreślił.
Kandydat PiS na premiera oświadczył, że jeśli w piątek Tusk odpowie na wezwanie PiS, to wtedy on przedstawi zarówno cele, jak i zadania koalicyjnego rządu.
Odnosząc się do wezwania o zadeklarowanie, czy Platforma zamierza współtworzyć rząd koalicyjny PiS-PO, czy też chce poprzeć autorski rząd Marcinkiewicza, Tusk powiedział: Nie będę tego komentował, bo ja się uparłem, żeby pomagać, nawet jeśli ktoś inny będzie przeszkadzał. Traktuję takie słowa jako próbę przeszkadzania. Dlatego - dodał - nie będzie reagował. Bo moim zadaniem jest doprowadzenie do dobrego finału, a nie przerzucanie się takimi nic nie mówiącymi, a złośliwie brzmiącymi słowami – zaznaczył lider PO.
Przed południem Tusk oświadczył, że nie będzie brał udziału w rozmowach o tworzeniu rządu ze względu na toczącą się kampanię prezydencką i odmowę Lecha Kaczyńskiego uczestniczenia w takich rozmowach. Ani on, ani L.Kaczyński w czwartkowym spotkaniu PO-PiS nie wzięli udziału.
Zanim zaczęły się czwartkowe rozmowy, Tusk powiedział dziennikarzom, że Jan Rokita może zostać wicepremierem w rządzie Marcinkiewicza i np. ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Ale - jak dodał - to już powinno być przedmiotem rozmów PiS i PO dotyczących tworzenia rządu.
Rozmowy PiS z PO były otwarte dla mediów i transmitowane przez telewizję. Z ramienia PiS w spotkaniu wzięli udział prezes partii Jarosław Kaczyński, Kazimierz Marcinkiewicz, a także Ludwik Dorn i Kazimierz Ujazdowski. PO reprezentowali: Jan Rokita, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Grzegorz Schetyna i Bronisław Komorowski.
Podczas spotkania J.Kaczyński zdeklarował, że Marcinkiewicz jest kandydatem PiS na premiera "w sposób całkowicie poważny" i "niezależnie od wyników wyborów prezydenckich będzie premierem". Podkreślił też, że PiS liczył na obecność Tuska - jako szefa PO - podczas rozmów. Jego obecność czyniłaby rozmowy efektywnymi jeszcze bardziej – zaznaczył.
Rokita powiedział natomiast, że spodziewał się, iż Tusk i L. Kaczyński wezmą udział w rozmowach PO i PiS. Oczekiwaliśmy, że obaj kandydaci na prezydenta położą ręce na stół i powiedzą: "niezależnie od tego kto wygra, to jest rząd, który chcemy wspólnie firmować, bo to jest IV RP" - mówił.
Według J.Kaczyńskiego, warunkiem powstania IV RP jest prezydentura jego brata Lecha. Władza dwóch braci bliźniaków nie jest przez polskie społeczeństwo akceptowana i w związku z tym uznaliśmy, że ja nie powinienem być kandydatem na premiera – zaznaczył.
W ocenie Rokity, jeśli PiS w trakcie rozmów koalicyjnych z Platformą będzie twierdził, że jedynie kandydat PiS na prezydenta jest gwarantem zmian w Polsce, to dalsze rozmowy na temat utworzenia rządu stracą sens. To nieprawda, że Lech Kaczyński jest czegokolwiek gwarantem – powiedział.
Donald Tusk i Lech Kaczyński są gwarantami tego, że nam się powiedzie. Taką tezę przyjmuję, pańskiej tezy nie przyjmuję – zwrócił się Rokita do J. Kaczyńskiego.
Rozmowy, które trwały ok. 2 godzin, zakończyły się patem. Spór dotyczył tego, czy program rządzenia ma przedstawić PiS, a PO się do niego ustosunkować - co proponowała Platforma, czy też - jak chciało PiS - obie partie mają go wypracować wspólnie.
Drugim nierozstrzygniętym problemem było to, czy uzgodnień koalicyjnych powinno dokonać wąskie grono czołowych działaczy obu ugrupowań - czego domagała się PO, czy też kilka zespołów programowych złożonych w sumie z kilkudziesięciu osób - co postuluje PiS.
Politycy PiS domagali się także od PO przedstawienia jej kandydata na wicepremiera. Platforma odpowiadała, że najpierw uzgodnienie programu, potem personalia.
Reprezentanci PiS wiele razy zarzucali Platformie, że chce odgrywać rolę recenzenta programu ich partii. Przedstawiciele PO odrzucali ten zarzut. Podkreślali, że PiS jako zwycięzca wyborów powinien przedłożyć program rządzenia, a nie program wyborczy. Zapewniali, że jeśli PiS taki program przedstawi, PO odniesie się do niego życzliwie.
Szef PiS zaproponował Platformie wymianę dokumentów programowych i pracę w zespołach programowych. PO ze swej strony wezwała PiS do przedstawienia jej planu konstrukcji rządu oraz głównych celów - rozpisanych o ile to możliwe na zadania dla resortów - jakie partia, która wygrała wybory chce zrealizować. bie partie pozostały przy swoich zdaniach. Spotkanie zakończyło się patem.
W czwartek doszło też do debaty L.Kaczyńskiego i Tuska w siedzibie dziennika "Fakt". Według L.Kaczyńskiego, przez godzinę obaj politycy dyskutowali o tym, dlaczego Marcinkiewicz jest kandydatem na premiera.
Jak relacjonował Tusk: Lech Kaczyński powiedział to wreszcie wyraźnie, że Jarosław Kaczyński nie zdecydował się na tworzenie rządu dlatego, że obawiał się, iż to zaszkodzi Lechowi Kaczyńskiemu w kampanii prezydenckiej". Dodał, że rozumie to, ale uważa to za "grzech" i "błąd". "Nie można takiej ważnej sprawy, jak dobry rząd dla Polski, w jakimś sensie zlekceważyć, czy uznać za drugorzędną, bo chce się pomóc bratu – podkreślił lider PO.
Według Tuska, L.Kaczyński usiłował wytłumaczyć, że Marcinkiewicz będzie równie dobrym premierem jak Jarosław Kaczyński. Ale mówi to bez przekonania – ocenił Tusk. Jak dodał, on też nie ma takiego przekonania.
W piątek zarówno liderzy PO, jak i PiS będą przebywać w Brukseli. Tusk spotka się tam z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i sekretarzem generalnym NATO Jaapem de Hoop Schefferem. Z szefem KE spotkają się także Lech Kaczyński i Kazimierz Marcinkiewicz.