Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Rozbudowa muzeum wisi na włosku

27 czerwca 2006

Jedna z najważniejszych inwestycji kulturalnych - rozbudowa Muzeum Śląska Opolskiego wisi na włosku. Miliony unijne oraz z Ministerstwa Kultury mogą nam przejść koło nosa. Bo odpowiedzialni za nadzór urzędnicy pozostawili ją samą sobie.

Rozbudowa i przebudowa muzeum to niewątpliwie dla miasta i regionu rzecz bardzo ważna i prestiżowa. Obecny budynek nie dość, że mały, to jeszcze pęka i rozjeżdża się na boki.

Urząd Marszałkowski i muzeum ogłosiły więc konkurs na projekt, który dwa lata temu wygrała pracownia Domiczów. Inwestycja miała kosztować początkowo 6 mln zł, w końcu urosła do 20 mln. 9 mln obiecała Unia Europejska, drugie tyle samorząd województwa, 2 mln Ministerstwo Kultury.

W listopadzie ub. roku rozstrzygnięto przetarg na inżyniera kontraktu (to firma, która prowadzi inwestycję od początku do końca). Wygrał Investprojekt Śląsk z Katowic, który podjął się zadania za przeszło 364 tys. zł.

Jak na razie wykazał się skonstruowaniem niezgodnej z prawem specyfikacji przetargu, wymagając m.in. od startujących opłat za udostępnienie projektu. Oprotestowała to na początku marca firma Wrobis z Wrocławia. Investprojekt nawet się z nią nie skontaktował, więc protest powędrował do zespołu arbitrów przy prezesie Urzędu Zamówień Publicznych. Zgodnie z ich wyrokiem inżynier kontraktu musiał poprawić specyfikację, co spowodowało dwumiesięczne opóźnienie przetargu.

Investprojekt zorganizował go wreszcie w maju. Podyktował jednak tak wygórowane warunki, że uniemożliwił start wielu firmom. Wymagał np. maksymalnych progów ubezpieczeń czy gwarancji, mimo że można je było obniżyć.

W przetargu wystartował tylko wspomniany Wrobis, który za zbudowanie muzeum zażyczył sobie 30 mln zł, o 10 więcej niż wynosi budżet. Przetarg trzeba było więc unieważnić.

Kto tego pilnuje?
Od tego czasu w sprawie muzealnej inwestycji nie dzieje się nic. Tymczasem musi być skończona do końca przyszłego roku! W przeciwnym razie przepadają pieniądze z UE i ministerstwa.

Co robi w tej sytuacji inżynier kontraktu? - Poprosiliśmy biuro zarządzania funduszami europejskimi w urzędzie wojewódzkim, by zgodził się na ogłoszenie negocjacji z firmami, bo to szybsza procedura wyłonienia wykonawcy - wyjaśnia prezes Investprojektu Śląsk Andrzej Stokłosa. Czeka na odpowiedź. Prawie od miesiąca.

Co robi w tej sprawie wicedyrektor departamentu kultury Jerzy Przybyła, dla którego stworzono w urzędzie marszałkowskim stanowisko (jak tłumaczono, będzie nadzorował inwestycje kulturalne, gdyż dyrektor muzeum czy teatru nie musi się na tym znać)?

Nic, ale też nie ma sobie nic do zarzucenia. - Dlaczego miałbym się czuć winny? Zajmowałem się innymi sprawami.

A co robiła w sprawie sztandarowej opolskiej inwestycji wicemarszałek Ewa Rurynkiewicz, odpowiedzialna za kulturę? Dotąd chyba też niewiele, skoro od nas w zeszłą środę dowiedziała się, że wszystko idzie jak po grudzie.

Zwróciliśmy jej też uwagę, że kosztorys inwestycji jest źle oszacowany (co potwierdziliśmy z kilku niezależnych źródeł), więc wątpliwe, że ktoś zrealizuje ją za 20 mln zł.

- Od dziś biorę sprawy w swoje ręce - zapewniła wyraźnie zdenerwowana Rurynkiewicz. Jeszcze w trakcie rozmowy z nami zadzwoniła do biura zarządzania unijnymi funduszami, gdzie zapewniono ją, że decyzja, której nie wydawano od miesiąca, zostanie wydana następnego dnia.

Na następny dzień zwołała pilne spotkanie wszystkich odpowiedzialnych za realizację rozbudowy muzeum.

Co wynikło z narady?
- Chciałabym wiedzieć, czy możemy pozbyć się inżyniera kontraktu, który jest zdaje się niekompetentny - zagaiła Rurynkiewicz.

- Jestem przeciwna, bo musielibyśmy ogłosić przetarg na kolejnego, a nie ma czasu! - zaznaczyła dyrektorka MŚO Krystyna Lenart-Juszczewska.

- Racja - przyznała wicemarszałek. - Ale musimy zacząć wymagać, a wręcz żądać! Nikt nam nie będzie robił łaski, że dla nas pracuje!

Uznała, że najpilniejszą sprawą jest zaradzić temu, że nikt nie chce się podjąć budowy za obecną cenę. - Pytałam różne firmy, dlaczego nie wystartowały w przetargu i słyszałam, że kosztorys jest niedoszacowny. Ale był przygotowany, kiedy obowiązywały niższe stawki VAT za materiały budowlane. Najgorsze, że nie możemy tego kosztorysu w ogóle ruszyć, bo wszystkie procedury trzeba będzie powtórzyć od nowa - denerwowała się wicemarszałek.

Z pomocą pospieszyła Danuta Fitkowska, specjalistka ds. zamówień publicznych w departamencie administracyjno-gospodarczym. - Inwestycja nie przekracza 23 mln zł netto. Możemy więc bez pytanie o zgodę w UE podnieść do tej kwoty kosztorys, co nam da 28 milionów brutto na jej zrealizowanie - zauważyła.

Skąd jednak wziąć dodatkowe miliony? - Na pewno nie z Unii. Postaramy się je zdobyć w ministerstwie kultury albo od samorządu województwa. Na pewno się uda - zapowiedziała wicemarszałek.

Zadecydowała, że migiem zostanie przeszacowany kosztorys, a harmonogram prac zmodyfikowany. - We wtorek będziemy mieć wszystkie terminy i będą tak dopięte, że koniec inwestycji na styczeń 2008 przyjmuję za pewnik. Moje służby będą pilnować tych harmonogramów. Przekażą też sugestie zmian specyfikacji inżynierowi kontraktu. I nie przyjmuję już do wiadomości, że coś jeszcze mogłoby w tej sprawie się przewlekać - zagrzmiała wicemarszałek Rurynkiewicz.

By zdążyć z oddaniem budowy, prace nie będą prowadzone kolejno, tzn. najpierw jeden budynek, potem kolejne, tylko równocześnie.


POWIĄZANE

Główny Inspektorat Sanitarny wydaje coraz więcej ostrzeżeń publicznych dotyczący...

Uprawa soi przy wsparciu technologii – ciekawy kierunek dla polskich rolników Ar...

Najnowsze dane GUS pokazały zaskakująco wręcz dobre dane na temat aktywności dew...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę