Rozszerza się embargo na polskie towary wysyłane na Wschód. Do końca miesiąca swoje granice na polski drób zamknie Białoruś. Wciąż też trwa zakaz eksportu do Rosji. Szanse na jego uchylenie zależą od spełnienia przez Polskę jednego warunku. Niestety w praktyce bardzo trudnego do realizacji.
Rosyjskie embargo na towary mięsne i roślinne trwa już od listopada i jak na razie nie widać jego końca. Szanse na przełom pojawiły się podczas zeszłotygodniowego spotkania polskiego i rosyjskiego ministra rolnictwa w Berlinie podczas targów Gruene Woche. Aleksiej Gordiejew obiecał, że osobiście przyjrzy się sprawie. Ale wszystko wskazuje na to, że przełomu nie będzie, gdyż rosyjskie warunki pozostają bez zmian.
- Liczę na to, że wkrótce dojdzie do uregulowania, ale pod warunkiem, że dostaniemy gwarancję, że takie przypadki się nie powtórzą. – powiedział Nikołaj Zachmatow – przedstawiciel handlowy Federacji Rosyjskiej.
Strona polska robi wszystko, aby udowodnić Rosjanom, że nasz eksport jest bezpieczny. Ale dla Moskwy to za mało.
- Tu chodzi oto, żeby Polska zapewniła przestrzegania prawa rosyjskiego, co już budzi pewne wątpliwości – mówi Lech Różański – wiceminister rolnictwa.
Wątpliwości to mało powiedziane . Nasz rząd nie chce obiecać, że nie będzie już kolejnych przypadków fałszowania świadectw weterynaryjnych i fitosanitarnych, gdyż tego nikt nie jest w stanie zagwarantować. Polskie władze obawiają się także, że złamanie takiej obietnicy mogłoby być w przyszłości pretekstem do kolejnego embarga.
To nie koniec złych informacji. Białoruskie służby weterynaryjne oficjalnie potwierdziły już że 28 stycznia wchodzi w życie zakaz eksportu polskiego drobiu. Skończyły się także możliwości sprzedaży artykułów mięsnych do Rosji przez Ukrainę. Rosjanie uznali takie re-eksport za nielegalny i zamknęli granicę ukraińską.
.png)
Zaloguj przez Facebook
