Z dniem naszego wejścia do Unii zniknie zakaz sprzedaży w Polsce żywności zmodyfikowanej genetycznie, jak i uprawy roślin, które mają zmieniony kod genetyczny. W Polsce zainteresowanie produkcją genetycznie zmienionej żywności nie jest zbyt duże, więc czy po wejściu do Unii i tym samym zezwoleniu na jej produkcję coś się zmieni? Czy ulegnie przemianie nasz stosunek do tego typu produktów? Czy dalej będziemy bać się ich jak ognia, nie chcąc ich na naszych półkach, pomimo oznakowania?
Unia ma rygorystyczne wymogi w stosunku do nich, jest dużo mniej liberalna niż Stany Zjednoczone. Zatwierdziła do sprzedaży jedynie 18 produktów o zmienionym kodzie genetycznym. W większości i tak są to wytwory, które można sprowadzać zza granicy, jedynie z przeznaczeniem na paszę. Unijne prawo dopuszcza jednak, z czego skorzystała już np. Hiszpania, uprawę kukurydzy typu Bt, która jest bardzo odporna na pewne choroby.
Za Atlantykiem, chęć modyfikowania, a następnie uprawiania tego typu roślin jest dużo większy. Amerykanie genetyką chcą poprawić wygodę życia, ale także hodując na przykład pomidory z dużą zawartością witaminy A, czy produkując olej, pomagający na rakowe objawy, chcą wpłynąć na jakość tego co spożywają i sprawić, by korzyści z jedzenia były jeszcze większe.
Unia jest nastawiona dość sceptycznie, ponieważ nie do końca wiadomo jeszcze, jak i czy spożywanie zmodyfikowanych gatunków, wpłynie na organizm ludzki. Poza tym odmiany zmieniane genetycznie, są dużo silniejsze i odporniejsze, od tych hodowanych naturalnie.
Czy mamy się czego obawiać? Wszystkie produkty, które trafią na nasz rynek będą odpowiednio oznakowane. Pozostaje więc nam wolny wybór i prawo podjęcia decyzji o zakupie, bądź nie danego produktu.
Czego się obawiamy? Czy takie produkty mogą nam zaszkodzić? Zdania znawców tej materii są podzielone, dlatego zapewne, tak delikatne działania całej Unii, by nikomu nie zaszkodzić.