Rozpoczęła się rosyjska kontrola naszych zakładów mięsnych i mleczarskich. Grupa 10. rosyjskich weterynarzy udała się na kontrolę pierwszego zakładu w województwie łódzkim. Inspekcja w kraju obejmie ponad dwadzieścia polskich firm.
Rano inspektorzy spotkali się z Głównym Lekarzem Weterynarii Ewą Lech i zadali pierwsze pytania dotyczące kontroli. Chodziło głównie o nasze procedury kontroli pozostałości substancji niedozwolonych, żywności pochodzenia zwierzęcego i zasady inspekcji laboratoriów. Ewa Lech zaznacza, że nie należy się natychmiast spodziewać wyników kontroli.
Decyzje o pozwoleniu na handel z Federacją Rosyjską zapadną zapewne dopiero po kilku tygodniach po powrocie do Moskwy. Dodała, że możemy się spodziewać pozytywnych wyników tych kontroli, a na bierząco relacje z wizyt w zakładach będą zdawać polscy weterynarze obserwujący te inspekcje. Strona polska chciałaby, aby w tym roku udało się sprawdzić więcej niż zaakceptowane przez Rosjan ponad 20 zakładów.
Przedstawiliśmy Rosji długą listę firm, ale na początku wybrano jedynie duże. Ewa Lech przyznaje, że nie należy spodziewać się kolejnej inspekcji w tym roku. Przypomina, że na obecną czekaliśmy od lutego. Doktor Ewa Lech nie kryła, że jest dobrej myśli. Podkreśla, że w tej dziedzinie, którą sprawdzają Rosjanie Polska zrobiła w ostatnim czasie ogromny postęp, szczególnie w mleczarstwie. Dodaje jednak, że zazwyczaj inspektorzy znajdują drobne uchybienia, ale nie mają one wpływu na ostateczny, pozytywny wynik. Główny Lekarz Weterynarii dodaje, że w przypadku kontroli unijnych zakład bez żadnych uchybień traktowany jest jako mało wiarygodny.