Ponad 12 tys. rolników złożyło wnioski o zrzeczenie się limitu produkcji buraków cukrowych, tym samym rezygnując z uprawy tej rośliny, informuje "Nasz Dziennik". Takimi danymi dysponują regionalne oddziały Agencji Rynku Rolnego. To wynik trudnej sytuacji na rynku: zamykane są kolejne cukrownie, a rolnicy boją się, że nie będą mieli kupców. Jeśli zaś sami zrezygnują ze swojego limitu, otrzymają rekompensaty z unijnego budżetu.
Jednak odstąpienie od upraw nie będzie takie łatwe, gdyż o tym, kto ostatecznie zaprzestanie produkcji, będą decydować... cukrownie. Spółki cukrowe poinformowały, że zamierzają dokonać tzw. przejęcia inicjatywy plantatorów. Wynika to z unijnych regulacji rynku cukru. Koncerny mają już własne plany dotyczące wygaszania produkcji w poszczególnych cukrowniach, a rolnicy mogliby je pokrzyżować. I to cukrownie chcą decydować o tym, którzy rolnicy będą mogli skorzystać z tego programu.
- "Wcześniej zniechęcano nas do uprawiania buraków, zmniejszając ceny skupu. Były też problemy z terminowymi płatnościami. Teraz zaś może być tak, że cukrownia będzie chciała decydować o tym, czy będziemy mogli zaprzestać uprawy. Czuję się jak chłop pańszczyźniany, przywiązany do ziemi", mówi Józef Kempa, plantator buraków z Mazowsza, który chciałby porzucić buraki, ale nie wie, czy cukrownia jego wniosek uwzględni.