Zbiory owoców będą w tym roku mniejsze. To skutek wiosennych nawałnic i gradu - przypomina NaszDziennik.pl. Główne zmartwienie rolników dotyczy tego, jak będą się kształtować ceny skupu i czy będzie komu zebrać owoce.
W tamtym roku, według danych GUS, zebraliśmy 3 mln 840 tys. ton owoców. Najwięcej było jabłek – prawie 3 mln ton. Ten rok też początkowo zapowiadał się bardzo dobrze. Wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk poinformował podczas posiedzenia senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, że pomimo długich mrozów uprawy dobrze przezimowały, bez przeszkód przebiegało zapylanie, nie było majowych przymrozków, które w poprzednich latach niszczyły sporo upraw. Jednak majowe i czerwcowe ulewy oraz grad dały się sadownikom we znaki. W rezultacie eksperci Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej zapowiadają mniejsze zbiory owoców. Jak duży będzie ten spadek, trudno jeszcze dokładnie oszacować, bo większość owoców jest zbierana jesienią. Ale już w przypadku truskawek, których zbiory się kończą, można mówić o spadku plonów rzędu 30 procent (w tamtym roku zbiory wyniosły 150 tys. ton). To skutek tego, że wiele owoców wygniło, część plantacji została zmyta przez deszcze i rolnicy nic z nich nie zebrali, a w dodatku będą musieli zakupić sadzonki, żeby odnowić produkcję.
Mniej wiśni i czereśni
Ostrożnie do oficjalnych danych o produkcji podchodzą sadownicy. Ryszard Woźniak (grupa producencka „Rajpol”) przypomniał, że w tamtym roku przemysł przerobił 2 mln ton jabłek, wyeksportowaliśmy ponad 1 mln ton, a około 500 tys. ton przeznaczono na krajową konsumpcję. Razem daje to więc 3,5 mln ton, a nie 3 mln ton, jak podał GUS. Woźniak nie obawia się też spadku produkcji jabłek w tym roku aż o 20 proc., co prognozuje IERiGŻ. Jednak zwłaszcza gradobicia wpłyną na jakość owoców. – Jabłek deserowych może być dużo mniej, ale globalna produkcja nie będzie niższa – zastrzega Ryszard Woźniak. Senator Grzegorz Wojciechowski (PiS) wskazywał z kolei, że z powodu deszczów na pewno niższe będą zbiory wiśni i czereśni.
Najbardziej martwią rolników ceny skupu owoców, przede wszystkim te, jakie będą ustalać zakłady przetwórcze. Plantatorzy truskawek narzekali w tym roku na niskie ceny owoców – i działo się to w sytuacji niskiej podaży. – Zbiór truskawek kosztuje więcej niż ceny płacone przez przemysł – podsumował senator Jerzy Chróścikowski (PiS), przewodniczący komisji rolnictwa.
Ryszard Woźniak obawia się o ceny jabłek przemysłowych, których produkcja będzie wyższa niż przed rokiem. Jeśli zakłady produkujące koncentrat jabłkowy narzucą niskie stawki w punktach skupu, sprzedaż owoców może się okazać kompletnie nieopłacalna. Jak przypomina, podobna sytuacja była już w poprzednich latach na rynku wiśni, gdzie ceny owoców były tak niskie, że rolnicy często zaprzestawali jej produkcji i karczowali sady. – Produkcja gwałtownie spadła i teraz zakłady sprowadzają węgierską wiśnię po 55 eurocentów za kilogram (ponad 2 zł), a nam nie chcieli zapłacić 1 zł za kilogram – mówi Ryszard Woźniak. – Teraz grozi to jabłkom – ostrzega.
Polska należy od wielu dziesięcioleci do największych producentów wiśni na świecie. W UE jesteśmy liderem – zbiory sięgnęły w ubiegłym roku według GUS 175 tys. ton. Prawie w całości owoce te trafiają do przetwórstwa, gdzie są przerabiane głównie na soki i mrożonki, bo u nas nie ma tradycji uprawy wiśni deserowych. Dlatego tak istotna dla plantatorów jest cena skupu ustalana przez chłodnie i przetwórnie.
Inny poważny problem dotyczy braku rąk do pracy w sadach. Dlatego rolnicy chętnie zatrudniają Ukraińców. Senator Jan Maria Jackowski (PiS) przywołał przykład powiatu płońskiego, jednego z centrów uprawy truskawek, gdzie co roku zatrudniano 25 tys. pracowników sezonowych z Ukrainy. W tym roku z powodów proceduralnych podpisywanie kontraktów z cudzoziemcami było utrudnione. – Plantatorzy żalą się na niewydolność polskich służb konsularnych – mówi senator Jackowski. Jest bardzo prawdopodobne, że taki sam kłopot mogą mieć wkrótce właściciele sadów jabłoniowych, gdy we wrześniu i październiku u nich spiętrzą się zbiory. Resort rolnictwa zapowiada interwencję w MSZ, ale nie wiadomo, czy ona coś da. Konsulaty na Ukrainie narzekają bowiem na braki kadrowe, a ponieważ w sezonie liczba wniosków o legalne zatrudnienie w Polsce i wydanie wizy gwałtownie rośnie, placówki dyplomatyczne są zasypane dokumentami.
Dopłaty zostają
Najpewniej niewiele zmieni się w kwestii dopłat do owoców miękkich. Dotacje będą – tak jak dotąd – przysługiwać producentom malin i truskawek. W 2013 roku stawka takich dopłat to 2670 zł na 1 hektar plantacji. Jaka będzie stawka na lata 2014-2020, jeszcze nie wiadomo. Zależy to od konkretnych ustaleń na temat podziału budżetu na unijną Wspólną Politykę Rolną. Wiceminister Nalewajk przyznał, że Polsce nie udało się niestety rozszerzyć dopłat na wiśnie, co na pewno byłoby istotnym wsparciem dla sadowników.
9440807
1