- Jak zwykle władza sięga do kieszeni podatnika, a nie zaczyna od siebie - irytuje się Grzegorz Sztadhaus (47 l.), rolnik z Bzowiec. To reakcja na zapowiedź premiera Donalda Tuska (54 l.), że rolnicy będą płacić podatek dochodowy
W piątkowym expose szef rządu zaproponował zmiany w przepisach o składkach zdrowotnych dla rolników. Od lutego 2012 r. państwo miałoby opłacać składkę tylko dla właścicieli gospodarstw nie większych niż 6 ha. Ci, którzy posiadają od 6 do 15 ha płaciliby połowę składki (18 zł), a ci, których gospodarstwa są większe - całą (36 zł). Od 2013 r. premier chce wprowadzić w gospodarstwach rachunkowość, a potem opodatkowanie na ogólnych zasadach.
- Sytuacja z nami, rolnikami, wygląda tak jak z przysłowiową krową. Rząd myśli, że jak krowie da mniej jeść, a podłączy większą dojarkę, to ta da więcej mleka - komentuje te zapowiedzi Grzegorz Sztadhaus. - Nic bardziej mylnego, panie premierze. Jeżeli społeczeństwo będzie ubożało, to więcej podatków nie odda, a co więcej zgłosi się po zapomogi albo porzuci gospodarstwa tak jak w Hiszpanii i wyjedzie zagranicę.
Pan Grzegorz twierdzi, że takie działania rządu były do przewidzenia. - Poprzednie cztery lata PO żyło na kredyt, teraz przyszło spłacać - mówi rolnik. - Jak zwykle władza sięga do kieszeni podatnika a nie zaczyna od siebie. Gdzie zapewnienia cięć administracji? - pyta.