Każdego roku europejscy rolnicy otrzymują miliardy euro nienależnych dotacji. Nieprawidłowości dotyczą 40 proc. wniosków o pomoc. Na tle średniej unijnej polskie rolnictwo prezentuje się dobrze
Niemiecki dziennik "Die Welt" podał, że z wypłaconych rolnikom w 2005 roku 48,5 mld euro znaczna część powinna zostać zwrócona. Gazeta powołuje się na dane Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, który sprawdził 345 696 wniosków o pomoc. W tej liczbie aż 138 308 zawierało błędy.
Komisja Europejska potwierdza, że duża część rolniczych dotacji jest wypłacona nienależnie. - Liczba wadliwych wniosków jest rzeczywiście alarmująca. W Europie mamy 12,5 mln gospodarstw rolnych i nawet jeśli tylko mała liczba dopuściła się pomyłek, powstaje duża kwota - stwierdził wicedyrektor gabinetu komisarz ds. rolnictwa Klaus-Dieter Borchardt w rozgłośni Bayerischer Rundfunk.
Komisja Europejska ustala poszczególne programy subwencyjne, określa ramy prawne i przesyła pieniądze pochodzące od podatników do poszczególnych krajów Unii. Za ich przyjęcie i rozdział odpowiadają władze tych krajów. Agencje organizujące wypłatę dotacji rolnych muszą co roku sprawdzać 5 proc. gospodarstw. Inspektorzy nie tylko kontrolują podania, ale także muszą przeprowadzić inspekcje na miejscu.
Co roku nieprawidłowości wykrywane są średnio u jednej trzeciej rolników. Jednak w poszczególnych krajach członkowskich proporcje te są często zupełnie inne. W Niemczech na 18 tys. sprawdzonych wniosków niemal 8 tys., a więc prawie 45 proc., zawierało błędy. Najczęściej polegały na złym obliczeniu powierzchni gruntów, w przypadku jej zawyżenia rolnik otrzymywał nienależne kwoty subwencji. W innych państwach jest jeszcze gorzej, na Cyprze wskaźnik źle wypełnionych lub wyliczonych wniosków wyniósł 89 proc., w Portugalii 77 proc.
Na tym tle Polska wydaje się oazą porządku i uczciwości. W ubiegłym roku kary z powodu podania nieprawidłowej powierzchni gruntów zapłaciło 11,5 proc. polskich gospodarzy. To trochę mniej niż rok wcześniej, kiedy nieprawidłowości wykryto w 13 proc. skontrolowanych gospodarstw. W pierwszym roku stosowania dopłat bezpośrednich było to 15 procent. Tylko 2 proc. spośród skontrolowanych rolników dopuściło się rażącego nadużycia, zawyżając powierzchnie gruntów o co najmniej 20 proc. Z kolei aż 37 proc. w swoich wnioskach podało powierzchnię mniejszą od rzeczywistej.
- Średni poziom stwierdzonych nieprawidłowości w Unii Europejskiej jest znacznie wyższy niż w Polsce. Nasi rolnicy popełniają trzykrotnie mniej błędów. Próby wyłudzania dopłat są w naszym kraju zjawiskiem marginalnym - ocenia Tomasz Kawiński z biura prasowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Jego zdaniem w większości przypadków nie można nawet mówić o wyłudzeniach, tylko o pomyłkach wynikających z niedokładnego zmierzenia pól. Agencja nie podaje, jak wiele pieniędzy polscy rolnicy pobierają niesłusznie. ARMiR sprawdza tylko kilka procent rolników. Na prawie półtora miliona gospodarstw w 2006 roku kontrolą objęto niecałe 100 tys.
W Polsce mało dostają, więc rzadko oszukują
W porównaniu z farmerami w państwach starej UE polscy rolnicy dostają z unijnego budżetu niewielką kwotę dopłat do ziemi. Przy tym składają trzy razy mniej błędnych wniosków o subwencje, a więc i suma wyłudzonych przez nich dopłat jest niewielka.
7072236
1