Wielkopolscy rolnicy wyszli na drogi. Żądają od wicepremiera interwencji na rynku żywca, wymuszenia tego samego na Unii Europejskiej oraz dopłat do eksportu i magazynowania mięsa, a także natychmiastowego importu zboża spoza UE.
Stu rolników z Krotoszyna, Wrześni i Środy blokowało wczoraj drogę w Koszutach pod Środą (Wielkopolskie). Przez prawie trzy godziny maszerowali po pasach, przepuszczając co kwadrans samochody. - Lepper o nas nie pamięta, nie dba o nasze interesy - mówił Piotr Kasprzak ze Związku Zawodowego "Centrum Narodowe Młodych Rolników".
Rolnicy wyliczają, że do każdego kilograma żywca muszą teraz dopłacać złotówkę. Od sierpnia ceny skupu żywca spadły o prawie 40 proc., a w tym samym czasie o niemal 50 proc. podrożały zboża paszowe.
Demonstranci przygotowali petycję, którą chcą wręczyć w środę wicepremierowi Lepperowi. Domagają się w niej zakupu przez państwo na rezerwy krajowe minimum 100 tys. ton mięsa wieprzowego, wymuszenia na Unii Europejskiej interwencji na rynku wieprzowiny oraz dopłat do eksportu i magazynowania mięsa, a także natychmiastowego importu zboża spoza UE w celu zahamowania rosnących cen paszy.
30-osobowa pikieta rolnicza stała też przez godzinę na skrzyżowaniu dróg w Rychwale (powiat koniński) - tutaj protestujący nie blokowali jednak ruchu. Poseł Alfred Budner, który w końcu ub. roku opuścił Samoobronę, na specjalnie przywiezionym pieńku ściął siekierą biało-czerwony krawat Samoobrony.
W zeszłym tygodniu 2 tysiące rolników - głównie hodowców trzody - protestowało w Grąbkowie przed zakładami mięsnymi Duda. Krzyczeli: "Lepper musi odejść", zapowiadali blokady dróg, a także marsz na Warszawę.