Pierwotnie tereny Polski porastały lasy. W naszej szerokości geograficznej właśnie las był naturalnym środowiskiem bytowania pszczoły miodnej, która przez tysiące lat ewolucji przystosowywała się do tego środowiska. Wchodziła ona w skład naturalnej fauny, a przy tym oddawała nieocenione usługi zapylając rośliny występujące w tym zbiorowisku. Działalność pszczoły miodnej podtrzymywała więc bioróżnorodność w środowisku leśnym, a tym samym stabilność tego ekosystemu.
Początkowo człowiek świadomie korzystał jedynie z produktów pszczelich, głównie miodu (źródło cukru) i wosku (materiał do wyrobu świec), nie zdając sobie sprawy z rzeczywistego znaczenia pszczoły miodnej. Z czasem ingerencja człowieka zaczęła coraz bardziej zmieniać pierwotne środowisko bytowania pszczoły miodnej. Jednak pszczoła okazała się na tyle elastyczna, aby przystosować się do nowych warunków. Przenoszona z lasu do zagród zaczęła egzystować na terenach rolniczych. A człowiek w dalszym ciągu czerpał bezpośrednie korzyści z pracy pszczół, nie zdając sobie sprawy z ich znaczenia dla środowiska naturalnego i upraw rolniczych. W międzyczasie pszczoła miodna została wyparta z naturalnego dla niej środowiska, z lasu. Najstarsze drzewa, w których roje zakładały gniazda zostały wycięte, a struktura lasów zmieniła się na monokultury. Ponadto las został zepchnięty na gleby mało przydatne dla rolnictwa, a więc mało urodzajne, tym samym porastanie przez małą liczbę gatunków roślin pokarmowych dla pszczół.
Jednak ingerencja człowieka szła jeszcze dalej. Scalano małe poletka w coraz większe obszary użytkowane rolniczo, często monokulturowe gdzie z racji braku naturalnych siedlisk, a także intensywnej chemizacji i braku ciągłości taśmy pokarmowej czyli dostępności roślin miodo- i pyłkodajnych przez cały sezon, trwała egzystencja pszczoły miodnej stała się niemożliwa. Podobny los spotkał dzikie zapylacze: pszczoły samotne i trzmiele. Paradoksalnie to właśnie te tereny gdzie egzystencja pszczoły miodnej jest niemożliwa bądź utrudniona (uprawy monokulturowe) najbardziej potrzebują jej usług. Jeżeli weźmiemy pod uwagę 100 hektarowy łan rzepaku to naturalne zapylacze, jeżeli nawet tam występują są w stanie zapylić tylko jego obrzeża, natomiast rodziny pszczoły miodnej można ustawić nawet w łanie tak aby zapewnić jego równomierne napszczelenie a w konsekwencji zapylenie. Z badań wynika, że zapylanie rzepaku przez pszczoły zwiększa wielkość plonu od 40 do 60%.
Szczególnie w krajach o wysoko rozwiniętym rolnictwie doceniono plonotwórcza rolę pszczoły miodnej. W Kanadzie czy Stanach Zjednoczonych głównym źródłem dochodu niektórych pszczelarzy nie jest miód czy inne produkty pszczele, ale wpływy z tytułu zapylania upraw. Przestanie to nas dziwić jeżeli uświadomimy sobie, że dla rolnictwa Stanów Zjednoczonych roczna wartość zapylania szacowana jest między 1,6 a 5,7 miliardów dolarów. Jednak niektórzy oceniają ją nawet na 9 miliardów dolarów. W Kanadzie rocznie do celów zapylania wynajmowane jest 47 tysięcy rodzin pszczelich, a dochody z tej działalności są szacowane na 443 milionów dolarów kanadyjskich. W Wielkiej Brytanii roczna wartość zapylania przez pszczołę miodną szacowana jest na 137 milionów funtów, a na terenie Unii Europejskiej ocenia się, że działalność pszczół jako zapylaczy przynosi rocznie 4,3 miliarda euro korzyści. Jeszcze jednym bardzo jaskrawym przykładem plonotwórczej roli pszczół jest rolnictwo Izraela. To kraj, w którym „naturalna szklarnie” pod gołym niebem występuje przez cały rok, trzeba tylko dostarczyć glebę czyli podłoże i wodę. Ale to nie zagwarantuje uzyskania plonów, ponieważ na pustyni trudno o naturalne zapylacze. Właśnie dlatego tak duże znaczenie ma tam działalność pszczoły miodnej.
W tym kontekście nasuwa się pytanie dlaczego u nas mało mówi się na temat roli pszczoły miodnej, podczas gdy innych krajach europejskich takich jak: Hiszpania, Francja i Włochy jej działalność jako zapylacza jest doceniana. Dzieje się tak dlatego ponieważ nie odczuliśmy jeszcze na własnej skórze jej braku. Nasze rolnictwo dotychczas było dość rozdrobnione, a środowisko jeszcze dobrze zachowane, co owocowało dość liczną apifauną (dzikie owady zapylające). Ponadto teren naszego kraju jest dość równomiernie napszczelony. Jednak nie trudno zauważyć kierunek zmian w rolnictwie jaki rozpoczął się na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Scalanie gruntów i intensyfikacja rolnictwa odbija się negatywnie na stanie dzikich zapylaczy jak też możliwości ich działania. Dodatkowo powoli zaczynamy zdawać sobie sprawę z nieuchronności wyczerpania zasobów paliw kopalnych. Czyli już w niedługim czasie zadaniem rolnictwa obok produkcji żywności będzie produkcja „energii”, a ściślej mówiąc roślin, które będą stanowiły jej źródło. Jedną z głównych roślin energetycznych jest rzepak, źródło surowca do produkcji biopaliw. Dlatego należy spodziewać się wzrostu areału upraw tej rośliny. Ale ten wzrost niekoniecznie może wiązać się ze wzrostem produkcji, ponieważ już dzisiaj mówi się o zbyt małej liczbie rodzin pszczelich w naszym kraju do należytego zapylenia roślin uprawnych i dziko rosnących. Przeciętnie do prawidłowego zapylenia 1 hektara upraw potrzeba około 4 silne rodziny pszczele. W tej chwili w naszym kraju przypada 3.5 rodziny na hektar , tak więc liczba rodzin pszczelich nie gwarantuje wystarczającego zapylenie upraw. Między innymi z tego powodu konieczne jest wsparcie i promocja polskiego pszczelarstwa. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że pszczoła miodna jako zapylacz roślin owadopylnych przynosi nawet stukrotnie większe korzyści gospodarcze płynące ze wzrostu plonów i ich jakości, niż wartość wytwarzanych przez nią produktów. Szacuje się, że w naszej szerokości geograficznej takie rośliny owadopylne stanowią około 78% gatunków. Wobec tego gdyby nawet pszczoła miodna nie dostarczała żadnych produktów i tak warto ją utrzymywać właśnie ze względu na zapylanie. Przeważającym argumentem jest fakt, iż 1/3 produktów spożywanych przez człowieka jest zależna bezpośrednio lub pośrednio od zapylania przez owady.
Jednak sceptycy mogą argumentować, że wśród roślin występują gatunki, które dają dość dobre plony nawet po zapyleniu pyłkiem własnym, czyli gatunki samopylne – samopłodne, nie wymagające zapylenia przez owady. Mimo to zdecydowana większość roślin ma niewystarczający stopień samopłodności do wydania obfitych plonów, dlatego wymagają one zapylenia pyłkiem pochodzącym z innych roślin należących do tego samego gatunku. Ponadto zapylenie przez owady zwiększa nie tylko wielkość plonu ale też jego jakość, czyli kształt i wypełnienie owoców, a także wzrost zawartości składników pokarmowych w nasionach. Wiele roślin wykształciło ewolucyjne zabezpieczenia przed zapyleniem własnym pyłkiem, a więc w tym wypadku pszczoła miodna i dzikie zapylacze stają się niezbędne. Do roślin wymagających zapylenie przez owady lub takich, u których zwiększa ono wydatnie wielkość i jakość plonu należą między innymi: słonecznik, jabłoń, koniczyna biała, koniczyna czerwona, ogórek, wiśnia, borówka wysoka, czereśnia, jeżyna, porzeczka czarna, malina, truskawka oraz rośliny uprawiane na nasiona takie jak: cebula, kapusta, marchew.
Można sobie zadać jeszcze jedno pytanie, dlaczego jeżeli mówimy o zapylaniu to właśnie pszczoła miodna ma decydujące znaczenie a nie inne owady, takie jak pszczoły samotne i trzmiele. Otóż dzikie zapylacze stanowią jedynie uzupełnienie pszczoły miodnej. Niektóre źródła podają, że w większości rejonów pszczoła miodna stanowi 95-96% owadów zapylających, co stawia ją na pierwszym miejscu jako zapylacza, natomiast pozostałe 5% to głównie: trzmiele, pszczoły samotne i motyle. Przewaga pszczoły miodnej wynika ze społecznego trybu życia, a co za tym idzie z zimowli w postaci rodzin liczących nawet ponad 20 tysięcy osobników. Sprawia to, że już od wczesnej wiosny rodziny pszczele są w stanie wysłać w teren liczne zastępy zapylaczek, podczas gdy w przypadku trzmieli zimuje jedynie unasieniona samica, która wiosną zakłada nową rodzinę. Maksymalną siłę rodzinka trzmiela osiąga w pełni lata (lipiec - sierpień) i przeważnie liczy wtedy około 500 osobników. Jednak w tym czasie większość upraw jest już zapylona dzięki wiosennej pracy pszczoły miodnej. Dla porównania rodzina pszczela może w tym czasie liczyć nawet ponad 80 tysięcy pszczół robotnic. Ponadto rodziny pszczele dają się łatwo przewozić z pożytku na pożytek, są więc mobilne, a chów pszczół jest przez ludzi dobrze opanowany. Dużym zagrożeniem dla dzikich zapylaczy jest brak ciągłości taśmy pokarmowej. W przypadku pszczoły miodnej nie stanowi to problemu ponieważ jej rodziny gromadzą znaczne zapasy pokarmu, a w okresach krytycznych o zapewnienie im pokarmu powinien zatroszczyć się pszczelarz.
Mało kto zdaje sobie sprawę z jeszcze jednej roli jaką spełnia pszczoła miodna w środowisku. Otóż jest ona częścią łańcucha pokarmowego. Sama żywi się nektarem i pyłkiem roślin ale jednocześnie stanowi pokarm dla owadów drapieżnych, ptaków czy gryzoni. Rodzina pszczela w ciągu roku produkuje około 25 kg biomasy, pszczół które giną w okolicy bytowania rodziny. Są one włączane w obieg materii w przyrodzie. W dużym uproszczeniu można stwierdzić, że stają się one pokarmem dla roślin.
Na zakończenie należy uzasadnić dlaczego warto wspierać rodzime pszczelarstwo. Otóż „miód można importować nawet z odległych kontynentów, jednak zapylanie nie da się importować!” Dlatego kupując rodzimy miód popieramy nie tylko polskie pszczelarstwo, ale gwarantujemy wysokie plony upraw rolniczych, dalsze istnienie milionów roślin i zwierząt, a tym samym jednocześnie dbamy o równowagę w środowisku naturalnym! W środowisku, którego częścią sami jesteśmy, jednak zbyt często o tym zapominamy.
Poruszając kwestie znaczenia pszczoły miodnej nie sposób zacytować słów, których autorstwo przypisuje się Albertowi Einsteinowi ,,gdy zginie ostatnia pszczoła na kuli ziemskiej, ludzkości pozostaną tylko 4 lata życia”. Dołóżmy wszelkich starań aby ta przepowiednia się nie sprawdziła.
5879826
1