Od 1 stycznia tego roku na jedną kurę w klatce musi przypadać co najmniej 750 cm kwadratowych (było - 550 cm kw.), z tego 150 cm na gniazdo.Pilniczek też musi być
Poza tym kura musi też mieć dłuższą (o kilka centymetrów) grzędę, urządzenie do skracania pazurków (pilniki lub blachy perforowane) i coś, w czym będzie mogła pogrzebać.
Początkowo w jednym z rozporządzeń przewidziano, że powinien to być materiał miękki, chłonny i zapewniający ciepło. Stanęło na tym, że ma to być coś, w czym kura może pogrzebać (np. część paszy).
- Poprawienie dobrostanu jednej kury poprzez wymianę klatki, kosztuje 10 euro - mówi Roman Wiśniewski, prezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Hodowców Drobiu i Producentów Jaj. - Właściciele kurników mieli za mało czasu na tak kosztowne inwestycje.
Mają czas do końca lipca
- Inspekcja Weterynaryjna oraz ministerstwo rolnictwa od dawna informowało właścicieli ferm o zaplanowanych zmianach - mówi Bogumiła Mikołajczak, wojewódzki lekarz weterynarii w Bydgoszczy. - Niektórym wydawało się, że jakoś to będzie i sprowadzali używane klatki starego typu z Zachodu.
Dodaje jednak, że w Kujawsko-Pomorskiem pod tym względem nie jest źle. Przed końcem minionego roku zlikwidowano tylko dwa stada kur z chowu klatkowego (w pow. tucholskim i toruńskim), bo ich właściciele nie dostosowali się do unijnych wymogów.
Poza tym właściciele pięciu stad kończą modernizację kurników rozpoczętą w minionym roku (mają na to czas do końca lipca br.), jeden z drobiarzy ma część klatek już dostosowanych, z całością zmian uporało się trzynastu gospodarzy.
- Na pięćset ferm z chowem klatkowym w Polsce problem może mieć 140-150 drobiarzy - uważa Krzysztof Jażdżewski, zastępca głównego lekarza weterynarii. - Niektórzy znikną z rynku i może to wpłynąć na wzrost cen jaj.
9098485
1