Rolnik, który będzie chciał prowadzić uprawy GMO, będzie musiał przynajmniej miesiąc wcześniej zgłosić to wojewódzkiemu inspektorowi jakości handlowej. Musiałby też uzyskać zgodę sąsiadów na uprawianie takich roślin- podaje Rzeczpospolita
Z pewnością nie będzie można prowadzić upraw GMO w najcenniejszych przyrodniczo terenach, choćby obszarach NATURA 2000.
Projekt zakłada też możliwość ustanowienia innych rejonów wolnych od GMO. Prawo do tego miałby sejmik wojewódzki na wniosek marszałka województwa. Nie znaczy to jednak, że takim zakazem byłoby automatycznie objęte np całe Mazowsze, mogłyby być to mniejsze obszary.
Przepisy precyzują też zagadnienia związane z inżynierią genetyczną oraz zamkniętym użyciem GMO w celach doświadczalnych. Takiej produkcji bądź badań nie da się prowadzić bez uzyskania stosownej decyzji ministra środowiska. Niezbędny będzie też wpis do właściwego rejestru. Za wydanie decyzji trzeba będzie zapłacić. Z propozycji nowelizacji ustawy o opłacie skarbowej wynika, że miałoby to być 3466 zł.
Działalność z użyciem GMO ma być bardzo dokładnie kontrolowana. Nadzór nad przestrzeganiem przepisów będzie sprawowało aż siedem inspekcji, w tym m.in. sanitarna, ochrony roślin i nasiennictwa, weterynaryjna, handlowa, pracy czy służba celna.
Za nieprawidłowości związane z GMO mają grozić surowe kary. Na przykład za niezgłoszenie uprawy rolnik zapłaci 3 tys. zł. Inne nieprawidłowości będą mogły kosztować znacznie więcej, bo nawet 20 tys. zł.
Przy szczególnie niebezpiecznych działaniach możliwa będzie kara ograniczenia wolności, a nawet więzienie. Dotyczy to choćby nieusunięcia skutków awarii.