Nielegalny połów dorszy na Bałtyku zdarza się, ale są to rzadkie przypadki. Tak twierdzi polskie ministerstwo rolnictwa, w odpowiedzi na doniesienia organizacji ekologicznej Greenpeace.
Resort rolnictwa poinformował, powołując się na informacje Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Słupsku, że w tym roku nałożono cztery decyzje karne na polskich rybaków za naruszenie unijnych przepisów dotyczące połowów.
Oddział szwedzki Greenpeace kilka dni temu poinformował, że ma dowody na to, iż polscy rybacy nie przestrzegają zakazu połowów dorszy i kłusują na zamkniętych łowiskach. Informację tę przekazano polskiej administracji morskiej.
Organizacja podała, że należący do niej statek "Artic Sunrise" znalazł wiele sieci na zamkniętych akwenach. Miały je postawić polskie kutry. Sieci te zebrano w połowie września. Według Greenpeace dowodem na to, że sieci należą do polskich rybaków, jest m.in. fakt, że boje do których były przywiązane, oznaczono numerami rejestracyjnymi polskich jednostek. Sieci te 21 września odesłano do Polski.
Wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk poinformował PAP, że do Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Koł obrzegu dotarła informacja Greenpeace o naruszeniu przez polski statek rybacki KOŁ-79 warunków połowów. Okręgowy Inspektorat Rybołówstwa Morskiego(OIRM) w Słupku wszczął postępowanie w tej sprawie. Ma ono na celu wyjaśnienie, czy załoga polskiego statku, prowadząc połowy, naruszyła obwiązujące przepisy.
Wstępne ustalenia Greenpeace wskazują na możliwość naruszenia unijnych przepisów, czyli poławiania dorszy w podczas trwania zakazu (14 września 2006 r.), sieciami o zbyt małych oczkach.
Inspektor stwierdził natomiast, że zebrane sieci należące do KOŁ- 79 miały prawidłowy prześwit oczek (110 mm), czyli był to sprzęt spełniający wymogi przepisów odnośnie sprzętu stawnego do połowów dorszy.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, połowy we wschodniej części Bałtyku są zakazane dla polskich rybaków od 15 czerwca do 15 września.
Pogłowie dorszy na wschodnim Bałtyku gwałtownie maleje. Według Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES), ryba ta może zniknąć z tego rejonu . Naukowcy postulują wprowadzenie w przyszłym roku pełnego zakazu połowów dorszy na wielu obszarach. ICES twierdzi, że mimo wprowadzenia ograniczeń, nielegalne połowy wynoszą 30-40 proc. oficjalnych kwot.
UE odmawia wprowadzenia pełnego zakazu połowów, godząc się na coraz niższe kwoty połowowe. W przyszłym roku ma być to 38 tys. ton. Szwecja uważa, że są to ilości zbyt duże i domaga się zupełnego wstrzymania połowów dorszy na Wschodnim Bałtyku.
Jak poinformował PAP wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk, Polska jest przeciwna wstrzymaniu połowów na Bałtyku.
Wiceminister wyjaśnił, że postulaty naukowców i ekologów nie biorą pod uwagę aspektów społeczno-ekonomicznych działalności rybackiej. Wdrożenie w życie projektu całkowitej likwidacji połowów dorszy stada wschodniego spowodowałoby katastrofalne skutki dla polskiego rybołówstwa. Pozbawiłoby rybaków źródła utrzymania, ponieważ rybołówstwo bałtyckie opiera się głównie na połowach dorszy we wschodniej części Bałtyku .