Rekordową liczbę zaległych urlopów wykryła Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) w jednym z opolskich przedsiębiorstw budowlanych. Jeden z zatrudnionych w firmie kierowników budowy ma 143 dni zaległego urlopu.
Po przeliczeniu wychodzi, że taki ktoś nie był na wczasach przez 5 lat, a gdyby chciał wykorzystać urlop w całości, mógłby nie przychodzić do pracy przez pół roku – powiedziała zastępczyni okręgowego inspektora pracy w Opolu, Teresa Rynkiewicz.
Urlopowe zaległości wyszły na jaw przy rutynowej kontroli PIP. Ponad połowa z 342 zatrudnionych ma zaległe urlopy - łącznie 4783 dni - wyliczyli inspektorzy, którzy podkreślali, że pierwszy raz w swojej pracy zetknęli się z taką sytuacją.
To oczywiście jest wykroczenie, za które PIP może ukarać pracodawcę. Wystąpiliśmy o udzielenie zaległych urlopów. Za trzy miesiące sprawdzimy firmę ponownie - zapowiedziała inspektor.
Dodała, że udzielanie urlopów w czasie, gdy w budownictwie jest najwięcej pracy, może być kłopotliwe dla pracodawcy. Gdyby pracownicy mieli teraz wykorzystać swoje urlopy, to nie miałby kto pracować - oceniła Rynkiewicz.
Szef firmy nie chciał w poniedziałek rozmawiać z dziennikarzami, tłumacząc się brakiem czasu. Sam również figuruje na liście z wynikiem 86 dni zaległego urlopu.
Rynkiewicz podkreśliła, że tak duże urlopowe zaległości są szczególnie niebezpieczne w firmach budowlanych, w których i tak często dochodzi do wypadków. Pozostawanie taki czas bez urlopu na pewno ma wpływ na koncentrację w pracy – zwróciła uwagę inspektor.