- Co z tego, że mieszkam w jednym z najpiękniejszych miejsc w naszej gminie, skoro kilkaset metrów od mojego gospodarstwa znajduje się składnica padliny - mówi z żalem Adam Kupniewski z Perkujk, który wraz żoną prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.
Adam Kupniewski twierdzi, że Ryszard P., właściciel składnicy padliny w Perkujkach (gm. Bartoszyce), pobił go. Za to, że ten protestuje przeciwko lokalizacji składnicy niedaleko jego domu. P. twierdzi, że Kupniewskiego... tylko popchnął. Sprawa trafiła do sądu.
Smród padliny często towarzyszy mieszkańcom Perkujk (gm. Bartoszyce). Jej powodem jest znajdująca się tu składnica zwłok zwierzęcych. Mimo tego, że zakład nie spełnia norm sanitarno-weterynaryjnych, jej właściciel dalej transportuje padlinę do zakładu utylizacyjnego Henryka Stokłosy. Mało tego, planuje dalszą działalność zakładu, na co dostał pozwolenie z Urzędu Gminy Bartoszyce. Urzędnikom nie przeszkadza fakt, że zakład znajduje się na "Obszarze Chronionego Krajobrazu Doliny Dolnej Łyny".
- Zgodę na wybudowanie zbiornicy sanitarnej zwłok wydał jeszcze poprzedni wójt - rozkłada ręce Bogusław Miluski, wicewójt gminy Bartoszyce.
Odwołają się nawet do rządu
Mieszkańcy wsi od lat walczą o inną lokalizację tego zakładu. Bez skutku.
- Prosiliśmy w gminie i starostwie o przeniesienie zakładu w inne miejsce, jednak odnosimy wrażenie, ze urzędnicy trzymają stronę właściciela zakładu - twierdzi Helena Kupniewska, która wraz mężem prowadzi gospodarstwo agroturystyczne w Perkujkach. - Będziemy odwoływać się dalej, nawet do rządu - denerwuje się kobieta.
- Nie mam zamiaru przenosić swojej działalności w inne miejsce - twierdzi zdecydowanie Ryszard P.
- Jeśli tak się stanie, moja działalność stoi pod znakiem zapytania - twierdzi Adam Kupniewski. - Czy uzasadnione jest w strefie ochrony krajobrazu lokować taki zakład? - pyta.
Kupniewscy złożyli pisemny apel do radnych Rady Gminy Bartoszyce z prośbą o pomoc w przeniesieniu składnicy padliny. Podpisało się pod nim 55 mieszkańców gminy i miasta Bartoszyce. Kupniewscy decyzję wójta zaskarżyli również do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie.
Nie uderzył, tylko... popchnął
Upór Kupniewskich doprowadził do tego, że właściciel składowiska padliny do swoich racji próbuje ich przekonać siłą. Adam Kupniewski twierdzi, ze Ryszard P. uderzył go w twarz.
- Byłem w Osiece po paliwo - relacjonuje. - Wtedy podjechał P. Był wyraźnie zdenerwowany i zaczął mnie oskarżać o jakieś bzdury. Sprawę zbagatelizowałem, chyba dlatego uderzył mnie pięścią w twarz. Mam na to trzech światków - dodaje.
Ryszard P. twierdzi, że nie uderzył Kupniewskiego tylko go... popchnął. - Mam swoich świadków i oni to zaświadczą - mówi P. i szybko ucina rozmowę.
Kupniewski twierdzi, że świadkowie P. nie są wiarygodni. - To są jego pracownicy, dlatego nie sądzę, żeby chcieli zeznawać na jego niekorzyść - mówi. - Zresztą nie mógł mnie popchnąć, bo siedział w samochodzie. Nachyliłem się nad jego drzwiami i wtedy otrzymałem cios - dodaje.
Sprawa trafiła do sądu.
- Pan Adam Kupniewski złożył skargę dotyczącą naruszenia jego nietykalności cielesnej - informuje Aneta Wojtanowska, zastępca przewodniczącego Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Bartoszycach. - W ciągu dwóch miesięcy zostanie wyznaczone posiedzenie pojednawcze. Jeżeli strony na nim się nie pogodzą to Ryszardowi P. grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do jednego roku - dodaje Wojtanowska.
- Możemy sprawę zakończyć polubownie jeśli P. wpłaci 20 tysięcy złotych na Dom Dziecka w Bartoszycach, przeprosi mnie w "Gazecie Olsztyńskiej" oraz zwróci mi koszta sądowe - twierdzi Adam Kupniewski. - Dla siebie żadnych pieniędzy od niego nie chcę.
7550483
1