"Reklama dźwignią handlu" - podstawowe hasło reklamy właśnie.
Sprawdza się niewątpliwie. Zastanówmy się jak to się wszystko zaczęło. Od kiedy
reklama zawładnęła naszym rynkiem i czy jest nam potrzebna? Dziś nie wyobrażamy
sobie bez niej sprzedaży właściwie jakiegokolwiek produktu.
Na
rynku działa całe mnóstwo agencji reklamowych, choć podobno, ostatnio zastój "w
branży szarlatanów". Ludziom przejadły się reklamy i coraz ciężej do nich
dotrzeć, a samym "z branży" coraz trudniej dotrzeć do potencjalnego klienta. Nie
tak łatwo już przekupić przeciętnego Kowalskiego czczym gadaniem o tym, że to
jest lepsze, bo coś tam. To coś tam musi się przemienić w konkretny powód. Rynek
jest tak "zawalony" wszelkiego typu produktami, z czego większość to badziewie,
że nie tak łatwo dajemy się przekonać reklamie, która krzyczy, najlepsza
margaryna, proszek do prania, płyn do płukania czy musztarda. Teraz
potencjalnego klienta trzeba nieźle wziąć pod włos, dobrze pogłaskać, sporo się
namęczyć, by kupił dany produkt, bo rynek tonie, pod napływającymi zewsząd
produktami.
Jesteśmy zalewani tanimi podróbkami, chętnie kupowanymi, nie
przez ich jakość, ale właśnie przez cenę. Dlatego tak ciężko zareklamować
droższy produkt, choć gatunkowo lepszy. Nie wszystkich bowiem stać na luksus
cieszenia się z wysokiej jakości, pięknego opakowania czy wysokich walorów
choćby odżywczo - smakowych.
Dziś łatwiej sprzedać "byle co", coś co nie
kosztuje zbyt wiele, choć może nie prezentuje się najlepiej, niż lepszy produkt.
Chodzi mi o masową sprzedaż. Stąd wiele hipermarketów wprowadza towary firmowane
swoim logo firmowym. Nie mają ładnych opakowań, ale są tanie. Nie trzeba ich
reklamować. Ich reklama jest owo logo, ponieważ świadczy o tym, że jest to
produkt najtańszy i do tego, jak zapewniają zawsze centra handlowe, wysokiej
jakości.
Kiedyś reklama przerażała, była czymś co nas zaskakiwało, czymś
na co wręcz można powiedzieć czekaliśmy. Teraz mamy jej dość. Znienawidziliśmy
ją. Jest wszędzie. Jest jej zwyczajnie za dużo i dlatego przejadła nam się. Nie
można lubić czegoś co jest w nadmiarze. Kiedyś była w niedosycie, była czymś
tajemniczym, przełamywała pewne tabu kulturowe. Dziś, niczego już nie
przełamuje. Mamy ją na każdym słupie, w każdej gazecie, przerywa nam filmy. Nie
znosimy jej wręcz, staramy się pozbyć. Zajmują się nią specjaliści,
zastanawiając nad jej aspektami, oddziaływaniem. Powstały zajęcia, na wyższych
uczelniach, na kierunkach humanistycznych, gdzie studenci zgłębiają jej tajniki
– i nie mówią tu o różnego typu policealnych szkołach reklamy. Sama miałam
przyjemność uczestniczyć we wspomnianych zajęciach, na które to wykładowca kazał
mi na ich zaliczenie nazbierać ponad 150 różnych reklam kosmetyków z gazet.
Dziś reklama to coś normalnego, coś do czego jesteśmy przyzwyczajeni, co się
nam opatrzyło. Nic nie jest nas w niej w stanie zdziwić, zbulwersować. Coraz
więcej jesteśmy w stanie zaakceptować. Tabu przestało prawie istnieć. Modelki są
coraz bardziej roznegliżowane, nagość przyciąga. Choć są osoby, którym się to
bardzo nie podoba i które to bulwersuje. Jednakże takich osób jest znacznie
mniej niż kiedyś. Dziś reklama tamponów to coś naturalnego, kiedyś było to
bardzo wstydliwe i kobiety podczas takiej reklamy dostawały rumieńców,
zwłaszcza, gdy znajdowały się w towarzystwie mężczyzn. Dziś nie ma już
niepotrzebnego skrępowania. Staliśmy się społeczeństwem o dużo bardziej luźnych
granicach moralnych.
Czy bez reklamy
żyłoby nam się lepiej? Czy potrafilibyśmy bez niej żyć? Czy tak już się do niej
przyzwyczailiśmy i wrosła w nasze życie, że stała się jego nieodłączną częścią?
Na to pytanie już chyba już nigdy nie uzyskamy odpowiedzi, ponieważ musiałaby
ona całkowicie zniknąć z naszego życia, a jest to niemożliwe. Może i lepiej… bo
jakby nie było, życie dzięki niej jest bardziej kolorowe, choć czasem denerwuje,
gdy w najciekawszym momencie filmu, wcina się nam i przerywa wszystko na dłuższą
chwilę.