Kubańskie władze oddały rolnikom we władanie przeszło milion hektarów ziemi. Mają nadzieję, że rozwój produkcji rolnej zwiększy dostawy żywności, bo na razie kraj uzależniony jest od kosztownego importu. Jednak przed farmerami jeszcze daleka droga do normalności.
Na wsiach pojawiły się pierwsze sklepy z narzędziami i środkami do produkcji. Wybór ubogi, ceny jak dla przeciętnego kubańczyka wysokie, ale jest jakaś nadzieja, że ludzie będą mogli żyć normalnie i zająć się uprawą ziemi, którą im odebrano. Jednak wciąż są uzależnieni od pomocy.
Reinaldo Area - „Żeby rolnicy ruszyli z miejsca, trzeba im pomóc sfinansować zakup sprzętu. My myślimy o kupieniu małego traktora. Będziemy mogli orać ziemię i będziemy niezależni.”
To sklep rolniczy. Daleko mu do nawet tych najgorzej zaopatrzonych w bogatych krajach. Motyki, łopaty, maczety, ubrania robocze i rękawice- to właściwie jedyny asortyment, bo i rodzime manufaktury nie produkują więcej. Ci, którzy już są właścicielami małych gospodarstw są za dalszymi reformami.
Raul Gomez - rolnik - "Jeśli wiesz, że ziemi jest twoja, pokochasz ją, to i praca na niej sprawia ci więcej satysfakcji, czujesz że ma to sens.”
Reinaldo Area - „Uważam, że to słuszny proces i będzie to przyszłość tego kraju. Wiele gruntów leżało odłogiem, teraz możemy przywrócić je do życia.”
Jedynie połowa kubańskich ziem rolnych jest uprawiana. Dzięki reformie rolnej ma się to zmienić. Władza zrezygnuje także z obowiązku sprzedawania wszystkiego, co zostanie wyprodukowane państwu po z góry ustalonych cenach. Teraz rolnicy będą mogli handlować również na wolnym rynku, z czym wiążą ogromne nadzieje.
----------------
Uregulujmy rynek zbóż inaczej czeka nas kolejny kryzys żywnościowy zwłaszcza w ubogich krajach- wzywają niemieckie organizacje pozarządowe. Christoph Bals z Germanwatch apeluje do unijnych władz, by odrobiły lekcję z kryzysu sprzed dwóch lat. Grupa obecną sytuację na rynku określa mianem „nieopanowanej spekulacji”. Inwestorzy wykorzystują zmniejszenie podaży wywołane warunkami pogodowymi i podgrzewają sytuację, choć nie ma żadnych fundamentalnych przesłanek do takich wzrostów. A wysokie ceny najbardziej uderzą w biednych. W krajach rozwijających się 80 procent wydatków pochłania żywność.
-----------------
Szarańcza niszczy uprawy, a chemikalia niszczące szarańcze szkodzą bydłu. W Australii mają największą plagę od 30 lat. Owady korzystają z wysokich temperatur i szybko się rozmnażają. Farmerzy i władze walczą z szarańczą wszelkimi możliwymi sposobami, nie żałując środków chemicznych i pieniędzy. Ale stowarzyszenia hodowców apelują do rolników o czujność. Zwierzęta nie powinny mieć kontaktu z chemikaliami, szczególnie tuż przed odstawieniem do rzeźni. Ale chronić należy nie tylko bydło i owce, ale także pasze, którymi jest ono karmione. Hodowcy nie chcą nadszarpnięcia reputacji australijskiej branży.
8172574
1