Pięć złotych na recykling samochodu miałby od 1 stycznia 2005 roku płacić właściciel pojazdu podczas pierwszego badania technicznego, po zakupie nowego lub używanego samochodu. Takie właśnie rozwiązanie proponuje poselski projekt ustawy o recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji.
Ustawa ma dostosować polskie przepisy do unijnych norm ochrony środowiska. Wcześniej czy później takiego losu nie uniknie żaden samochód. Rocznie kasuje się w Polsce około czterystu tysięcy aut. Niestety recyklerzy wciąż mają kłopoty z pozyskaniem wraków. Zaledwie co piąty wycofany z eksploatacji samochód trafia do profesjonalnej stacji demontażu. Kilkaset tysięcy wraków rocznie przejmuje tzw. "szara strefa" - dzikie złomowiska i handlarze częściami zamiennymi. "Szara strefa" walczy przede wszystkim o złom żelaza, miedzi i aluminium - średnio z jednego samochodu osobowego pozyskać można ponad siedemset kilogramów takiego surowca. Tymczasem legalne stacje demontażu utylizują również tworzywa sztuczne, opony, szyby i oleje samochodowe. Dostosowanie polskich przepisów do norm unijnych oznacza, że każdy samochód będzie musiał trafić do stacji demontażu. Nasi posłowie proponują w projekcie ustawy, by koszty ponosił wyłącznie jego właściciel. Zgodnie jednak z ustawodawstwem unijnym przynajmniej część kosztów związanych z bezpieczną utylizacją auta powinien pokryć jego producent. Producenci i importerzy samochodów przekonują, że system recyklingu powinien funkcjonować na zasadach rynkowych - wówczas do tego interesu i obowiązku nikt nie musiałby dopłacać.