Miał być rekord i jest. Ubiegły rok branża drobiarska zamknęła z nie notowaną od lat produkcją. Rośnie nie tylko produkcja ale i eksport. Jakby optymizmu było mało 2011 rozpoczął się na plusie. Ceny podobnie jak popyt znów ruszyły w górę.
Ostatnie trzy miesiące były wyjątkowo ciężkie dla branży. Wysokie koszty produkcji i spadające ceny mięsa spowodowały, że hodowcy sprzedawali drób poniżej kosztów produkcji. Takiej końcówki roku nikt się nie spodziewał.
Andrzej Danielak- Polski Związek Zrzeszeń, Hodowców i Producentów Drobiu „Straty gigantyczne, część producentów wycofała się z produkcji oczekując na wyjaśnienie sytuacji. To spowodowało, że nastąpiło kilkudniowe odbicie. Odbicie w drugą stronę do poziomów znów opłacalnych”.
To oznacza, że rynek choć rozchwiany zaczyna piąć się w górę. Znacznie gorzej pod tym względem było rok temu. Zainteresowanie drobiem było niewielkie. Podobnie jak ceny. I nic wtedy nie wskazywało na to, że 2010 będzie rekordowy. O dobrych wynikach branży zdecydował III i IV kwartał. Dzięki temu osiągnięto wynik na poziomie 1 miliona 330 tysięcy ton. A eksport sięgnie najprawdopodobniej 400 tysięcy ton. Tak dobre wyniki branża notuje po raz pierwszy.
Rajmund Paczkowski-Krajowa Rada Drobiarstwa „ Widać, że dynamika eksportu wynosi ponad 120%”.
Przy okazji podsumowania roku pojawiły się też wyzwania na 2011. A najważniejsze z nich to konsolidacja. Dzięki niej rynek drobiarski, którego wartość szacowana jest na ponad 7 miliardów złotych rocznie ma mówić jednym głosem. A jest co łączyć. Według wyliczeń na polskim rynku jest około 300 zakładów. Kontrolę nad nimi sprawuje kilkuset różnych właścicieli.