MERCOSUR1
TSW_XV_2025

Ptaki muszą wiać

25 sierpnia 2003

Elektrownie wiatrowe produkują czystą energię, ale postawione w nieodpowiednim miejscu, mogą być olbrzymim zagrożeniem dla środowiska. Tak właśnie może być w dolinie Noteci, gdzie o wiatraki rozbiją się tysiące ptaków rocznie.

Fermę wiatrową z ok. 250 wiatrakami chce wybudować na terenie czterech pilskich gmin: Szamocin, Chodzież, Budzyń i Margonin firma Geowat z Piły, filia niemieckiego koncernu o tej samej nazwie. 

Każdy wiatrak będzie miał 120 m wysokości i rozpiętość skrzydeł 80 m. Będzie miał moc 2 megawatów i ważył - bez fundamentów - ok. 200 ton.

Byłaby to największa ferma wiatrowa, jaka dotychczas powstała w Polsce. Na obecnie pracującą w Zagórzu k. Wolina składa się zaledwie 15 wiatraków. 

114 wiatraków stanie w samym sercu doliny Noteci - jednej z większych tras migracji ptaków w Polsce. 

Zginą tysiące ptaków 

W czasie przelotów może rozbijać się o wiatraki od 1 do 3 proc. wędrujących ptaków. Wydaje się, że to niewiele, ale przy masowych przelotach może oznaczać tysiące zabitych ptaków. Poza tym o przetrwaniu jakiegoś gatunku na danym terenie może decydować śmiertelność rzędu dziesiątej części procenta – mówi dr Przemysław Chylarecki z Instytutu Zoologii PAN w Warszawie i prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. – A na przykład dla syberyjskiego łabędzia czarnodziobego dolina to jedna z ważniejszych tras wędrówek w Europie.

Dla ptasich wędrowców dolina jest nie tylko "korytarzem powietrznym", ale też miejscem odpoczynku. Co roku zakłada tam gniazda kilka tysięcy ptaków – twierdzi Przemysław Wylegała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody "Salamandra", które zaprotestowało przeciwko stawianiu wiatraków w dolinie. W sumie w dolinie Noteci występuje 240 gatunków ptaków. U nas rozbijałyby się za dnia bociany, żurawie. Niepewny byłby też los orłów bielików, które są równie mało zwrotne jak sępy. W sąsiedztwie planowanej elektrowni gniazda mają dwie pary orłów bielików. Latają polować na pobliskie stawy i gdyby wiatraki stanęły w tym miejscu, to orły byłyby zmuszone kluczyć między nimi – mówi Wylegała. – Nie jesteśmy przeciwko elektrowniom wiatrowym. Uważamy je za znakomite rozwiązanie, ale nie w tym miejscu. Zdaniem dr. Chylareckiego, gdyby wiatraki znalazły się 5-10 km dalej, poza doliną, zagrożenie dla ptaków zmniejszyłoby się do minimum.

Będą pieniądze i praca? 

Urzędnicy z Szamocina i Chodzieży nie widzą problemu. Wiatraki to dla nich szansa na podreperowanie budżetu wyjątkowo ubogich gmin. Geowat obiecuje zainwestować tylko w tych dwóch gminach 110 mln euro.  Dzięki elektrowni dochody gminy z samych podatków wzrosną co najmniej o połowę. Mnóstwo rzeczy będę mógł zrobić dla mieszkających tutaj ludzi – mówi Zbigniew Salwa, wójt gminy Chodzież. 

Burmistrz Szamocina Eugeniusz Kucner przekonuje, że poza większym budżetem gminy elektrownia ma jeszcze jeden atut - miejsca pracy. Tamtejsze gminy są dotknięte bardzo wysokim bezrobociem. Zrobię wszystko, aby dać ludziom miejsca pracy chociażby przy budowie fermy wiatrowej – mówi burmistrz. – Nawet kilkanaście nowych miejsc pracy to dla naszej gminy już bardzo dużo.

Być może samorządowców przekonał do tej inwestycji senator Henryk Stokłosa, jeden z najbogatszych ludzi w kraju? Wiele wskazuje, że jest on powiązany z tą inwestycją. Co prawda tylko kilka wiatraków stanie na ziemi należącej do niego (większość znajdzie się na gruntach Agencji Rolnej oraz miejscowych rolników), ale nazwisko senatora dziwnie przewija się w całej sprawie. Przedstawicielem firmy Geowat w Pile jest Marek Wardach, były kierowca Stokłosy, a na protesty ekologów momentalnie zareagował należący do niego "Tygodnik Nowy". W komentarzu od redakcji można przeczytać, że groźba rozbijania się ptaków "to teoretyczne dywagacje, na które nie ma dowodów".

8 sierpnia radni Szamocina odrzucili protesty ekologów i przyjęli zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego, które pozwolą na wybudowanie elektrowni w ich gminie. Ptakami się nie przejęli, bo jak tłumaczy burmistrz Szamocina: – Ptaki wcale nie mają ptasich móżdżków. Jak będą widzieć przeszkodę, to ją po prostu ominą. Dr Chylarecki wcale nie jest tego taki pewien: – To tak jakby ustawić nieoznakowaną przeszkodę na autostradzie. Część kierowców zauważy ją w porę, a część - nie.


POWIĄZANE

Ten spór wciąż rozpala emocje Polacy uwielbiają święta, ale równie mocno kochają...

W dzisiejszym świecie innowacje technologiczne są na porządku dziennym. Każdego ...

‘Dlaczego chcesz się przebranżowić?’, to najnowszy konkurs przygotowany przez po...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)Pracuj.pl
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę