Trzy miesiące przyszło czekać pszczelarzom na to, by minister rolnictwa zechciał coś zrobić w sprawie masowych padnięć pszczół. Oto dopiero 18 maja br., to jest prawie po 90 dniach od dnia w którym w gmachu ministerstwa pszczelarze obradowali wraz ze swymi niemieckimi i austriackimi kolegami, profesorami i praktykami nad przyczyną padnięć pszczół, udało się resortowi zorganizować posiedzenie specjalnego zespołu, który zajmie się oszacowaniem i podjęciem wyjaśnienia przyczyny chorób i upadków szlachetnych, miodajnych owadów.
Tadusz Sabat - prezydent Polskiego Związku Pszczelarskiego miał okazję, by publicznie, na czwartkowym, 21 maja br. posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa podziękować za zorganizowanie zespołu oraz głównemu lekarzowi weterynarii za podjęte działania dyscyplinujące ale również by wykazać, jak w terenie usiłowania ratowania pszczół są wręcz sabotowane. Oto 4 maja br. związek pszczelarzy w Lesznie otrzymał 30 kwietnia br. pismo z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych informujące o tym, że 29 kwietnia będą przeprowadzone opryski środkami szkodliwymi dla pszczół z karencją, czyli czasem oddziaływania wynoszącą 720 godzin!
Ostrzeżenia o szkodliwym działaniu zapraw nasiennych (zawierających imidachlopryd) do buraków cukrowych resort rolnictwa otrzymał w grudniu 2008 roku i o tym, że u naszych sąsiadów koncern Bayer zapłacił niemieckim pszczelarzom 20 mln euro za szkody wywołane na populacji pszczół tą substancją oraz o zakazie stosowania tych zapraw w Niemczech, Francji i we Włoszech. Ale polski rząd wie swoje! Mało tego - wprost stwierdza, że Główny Inspektorat Sanitarny nie stwierdził przekroczeń najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości (NDP) substancji aktywnej imidachloprych w środkach spożywczych, np. w cukrze służącym do dokarmiania pszczół. A przecież właśnie owa zaprawa nasienna rozkłada się w ziemi, czyli zabija owady przez 991 dni, to jest np. w drugim roku w chwastach i w trzecim roku w rzepaku, a kwiaty rzepaku zabijają pszczoły.
Sprawa jest nader poważna, bo właśnie wskutek tej niefrasobliwości rządu, jak podkreślali pszczelarze, może w tym roku zginąć 500 tys. rodzin pszczelich. Dlaczego? Bo oprócz działania imidachloprydu (substancja ta zawarta w zaprawach nasiennych podawana jest już trzeci rok!) groźny jest brak leku - Biovaru na zwalczanie choroby pszczół - warrozy. Pszczelarze prawie codziennie od 26 marca interweniują w tej sprawie w resorcie zdrowia - niestety bez rezultatu. Jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze, bowiem dziś koszt leku polskiego wynosi 9 zł a zagranicznego ma wynieść 20 zł w dawce potrzebnej dla jednej rodziny pszczelej. Mało tego - związki pszczelarzy podpisały z Agencją Rynku Rolnego umowę na dostawę miliona pasków na kwotę kilku milionów zł potrzebnych do zwalczania groźnej choroby - warrozy. Może więc tak się stać, że w związku z brakiem Biovaru pomoc unijna liczona na kilka milionów złotych będzie jakby wyrzucona w błoto.
Z gorącym apelem, by resort nie czekał na kolejne wyniki badań szkodliwości lub nieszkodliwości działania imidachloprydu - apelował poseł Zbigniew Dolata. - To oczekiwania na kolejne badania nas wszystkich poraża - podkreślał poseł - bo często na posiedzeniach komisji rolnictwa słyszymy, że ministerstwo monitoruje, sprawdza, przygląda się, ale ministerstwo to jest przecież organ władzy wykonawczej i chodzi o to, żeby podjęto konkretne działania. Dla mnie jest absolutnym skandalem fakt, że Francuzi, Niemcy, Włosi wycofują pewne zaprawy a my (czyli polski rząd - wyjaśnienie red.) nie robimy nic!
- I tutaj podejrzenie jest jednoznaczne - wyciągał wnioski poseł Dolata - chodzi o ogromne pieniądze - jeśli firma niemiecka nie może u siebie sprzedawać pewnych środków, to szuka takiego państwa, które ma służby na tyle niesprawne, że ogromną szkodliwość swoich produktów (substancji chemicznych typu imidachlopryd - wyjaśnienie red.) będzie tolerować. I my jesteśmy przykładem takiego państwa. To jest taki papierek lakmusowy, który pokazuje niesprawność polskich instytucji rządowych. To jest po prostu absolutny skandal.
Uczestnicząca w posiedzeniu komisji posłanka Gabriela Masłowska zaapelowała o złożenie w tej sprawie specjalnego dezyderatu komisji do rządu.
7925252
1