Słuchając obrad 35 posiedzenia Sejmu aż trudno było uwierzyć własnym uszom w to co Jolanta Fedak - koleżanka partyjna Waldemara Pawlaka - mówiła na temat oszczędności po stronie rządu. Opowiadając na pytanie posłanki Krystyny Łybackiej (SLD): jak wobec zapowiedzianej i wyliczonej przez posłów około 30 zł podwyżki świadczeń emerytalnych i jak wobec takiej podwyżki świadczeń emerytalnych wygląda zamieszczony na stronach ministerstwa, którym kieruje Jolanta Fedak (przypomnijmy - Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej) projekt rozporządzenia o podwyższeniu płac dla pracowników gabinetów politycznych? Czy nie jest hipokryzją - pytała pani poseł - mówienie o zakazie finansowania partii z jednoczesnym podwyższaniem płac dla członków gabinetów politycznych?
Pytanie akurat poseł Łybackiej nie powinno dziwić wszak jeszcze przedwczoraj, 11 lutego SLD złożył w Sejmie ,,antykryzysowy'' pakiet zmian w ustawach. Co proponują? Złożone ustawy dotyczą oszczędności w funkcjonowaniu administracji publicznej. Punkt pierwszy to ograniczenia w finansowaniu partii politycznych. Punkt drugi: ograniczenie liczby sekretarzy i podsekretarzy stanu do poziomu z roku 2005. Dzisiaj mamy pod tym względem rekordy, które bije rząd Donalda Tuska. W rządzie Marka Belki było 21 sekretarzy stanu i 49 podsekretarzy, a w gabinecie Tuska jest ich 24 i 65. Punkt trzeci: likwidacja gabinetów politycznych w samorządach i ograniczenie gabinetów politycznych w ministerstwach do maksymalnie trzech osób.
- Nie może być tak - argumentował Janusz Olejniczak - szef klubu parlamentarnego SLD - że jednego dnia premier zapowiada potrzebę cięć w Sejmie, czy ograniczeń w funkcjonowaniu państwa, a tymczasem mamy rozbudowane gabinety polityczne, gdzie partyjni działacze są zatrudniani. Chcemy też wstrzymania nagród i trzynastek dla ,,erki''. To jest to, co - jak uważamy - należy uporządkować w sferze funkcjonowania polityków. I takie stanowisko lewicowych polityków pozostających dzisiaj w opozycji do rządu chyba nie dziwi. Dziwi jednak i to niepomiernie odpowiedź Jolanty Fedak - kolegi z rządu - Waldemara Pawlaka. Rząd - jak wyjaśniała pani minister rząd - zawsze planuje w każdym budżecie na niewielkim poziomie wzrost płac w administracji rządowej. A zatem osoby, które są zatrudnione w urzędach tak czy siak zawsze mogą liczyć na niewielki wzrost wynagrodzeń.
-Rozważamy w tej chwili również taką ewentualność - argumentowała pani minister - aby w ramach oszczędności i z taką propozycją wystąpił klub poselski PSL aby zlikwidować gabinety polityczne funkcjonujące w ministerstwach a także w samorządzie.
Co to oznacza? Że kilka tysięcy partyjnych koleżanek i kolegów z PO i PSL może dziś, po takim oświadczeniu czuć się zagrożonymi, mogą bowiem już wkrótce stracić lukratywne, ciepłe posadki w urzędach. Czy tak się stanie? Ano zobaczymy.