Ostatnie lata były chude dla rolników, bo właściwie nie opłacała się produkcja żadnego z podstawowych surowców rolnych. Potwierdza to nawet IERiGŻ, który zwykle - zdaniem rolników - zawyża ich odchody.
Kryzys jest na większości rynków rolnych. W przypadku zbóż, mięsa, mleka i owoców koszty produkcji były znacznie wyższe niż ceny skupu. Taka sytuacja ma miejsce już od kilku lat.
Rolnicy nie zauważają wystarczającej pomocy ze strony rządu. Twierdzą, że obecna polityka rolna nie poprawia sytuacji ekonomicznej polskich gospodarstw. Jaka przyszłość je czeka?
Duży wpływ na to w jakiej kondycji znajdą się za rok będą miały decyzje podjęte dziś. A właśnie znów przyszła pora nowych siewów i nowych decyzji. Co więc robić, żeby przetrwać? Co zasiać, w co zainwestować żeby choć trochę zarobić?
To pytanie wraca jak bumerang kolejnej już jesieni. Odpowiedz na nie to jakby wróżenie z fusów albo przepowiadanie pogody przez górali.
Czy z sytuacji, która jest na rynku można wyciągnąć logiczne wnioski. Czy rzeczywiście o wszystkim decyduje rynek. Jaki wpływ na jego stabilizację ma Unia Europejska, państwo czy ministerstwo rolnictwa?
Rolnicy musza podjąć swoje gospodarskie decyzje już dziś. I niektórych nie da się zmienić przez najbliższy rok. Dlatego są takie trudne. Na czyją radę mogą liczyć?
Czy można ufać specjalistom od ekonomiki rolnictwa, choć przecież są od tego by analizować sytuację dziś i podpowiadać dobre rozwiązania na przyszłość. Co mogą poradzić rolnikom ci, którzy mają wpływ na politykę rolną naszego kraju.
W rozmowie wezmą udział:
Michał Szczerba – PO
Krzysztof Jurgiel - PiS
prof. Andrzej Kowalski - Instytut Ekonomiki Rolnictwa
Wiktor Szmulewicz – prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych
-----------------------------------------
Kryzys daje w kość rolnikom tak bardzo, że każde kolejne obciążenie rodzi duże niezadowolenie. Narzekają nawet na opłaty za usługi weterynaryjne. Chodzi głównie o koszty wydawania świadectw.
To nowy dokument. Musi się o niego postarać każdy hodowca trzody chlewnej, który chce sprzedać zwierzę do uboju lub do dalszego chowu. Świadectwa są wymagalne w związku z zrealizowaniem przez Polskę Programu Zwalczania Choroby Aujeszkiego.
Mają być potwierdzeniem, że zwierzę pochodzi ze stada wolnego od tej choroby, i że nie zagraża innym. Niestety, te dokumenty kosztują. Trzeba bowiem zapłacić nie tylko za dokument, ale i dojazd lekarza weterynarii, który musi obejrzeć stado w gospodarstwie.
Koszty te najbardziej dotykają drobnych hodowców. Bo lekarz musi przyjechać do rolnika nawet z powodu jednej sztuki. A samo wydanie świadectwa dla jednego tucznika kosztuje tyle samo co dla 15, czyli 17 zł.
Za każdą następną sztukę cena wzrasta o jedną złotówkę. Dlatego rolnicy buntują się. Buntują się też weterynarze, którzy uważają, że zarabiają zbyt mało. Ich protesty zaczęły narastać, gdy okazało się, że Ministerstwo Rolnictwo chce obniżyć stawki.
Komu uda się przekonać ministra rolnictwa? Każdy ma swoje argumenty – i rolnicy, dla których obecne ceny są zbyt wysokie i lekarze weterynarii, którzy twierdzą, że po opłaceniu podatków nie wiele dla nich zostaje.
Będą o tym rozmawiać:
Wiktor Szmulewicz – Krajowa Rada Izb Rolniczych
Tadeusz Jakubowski – Krajowa Izba Lekarsko - Weterynaryjna
Zapraszamy w niedzielę o 8.00
7047872
1