Eksport polskich jabłek do Rosji wstrzymany. To konsekwencja wygaśnięcia w połowie stycznia polsko-rosyjskiej umowy tranzytowej. Moskwa i Warszawa nie zdążyły jeszcze podpisać nowej. Efekt? Kierowcy TIR-ów stojący na granicy.
O tym jak ważny jest to kierunek eksportu wie każdy polski sadownik.
Mirosław Maliszewski – prezes ZS RP
Eksport na wschód jest szczególnie ważny w latach wielkiego urodzaju. Tak jak w ubiegłym roku, czy w latach poprzednich, gdy sprzedawaliśmy od 300 do miliona ton jabłek na rynek rosyjski.
W tym roku wprawdzie eksport nie będzie zbyt wielki z powodu nieurodzaju, ale nie zmienia to faktu, że transporty z polskimi owocami i warzywami wyruszyły już na Wschód. Wyruszyły i utknęły na rosyjskiej granicy z Ukrainą, Białorusią, Łotwą i Estonią.
Blokada to efekt braku polsko-rosyjskiego porozumienia co do podziału zezwoleń w transporcie drogowym. Nasz rząd interweniował już w tej sprawie w Moskwie. Ale jak na razie bez efektu.
Grzegorz Teleśnicki – II sekretarz ambasady RP w Moskwie Zwróciliśmy się z pismem, aby wypuścić kierowców, którzy przebywają na granicy jak najszybciej. Niezwłocznie. Ale do dziś nie mamy odpowiedzi.
Tymczasem w Berlinie podczas targów Grune Woche toczą się rozmowy dotyczące innego problemu z eksportem polskim jabłek. Rosjanie chcą zwiększyć częstotliwość badań transportów. Zdaniem polskich sadowników kontrolowanie każdego TIR-a całkowicie zablokuje wysyłkę i to bez porozumienia.